Dzień 8: Sztokholm i Sztokholm-Nynäshamn 88km
Jako aneks do dnia wczorajszego – mieliśmy jeszcze zwiedzić muzeum ABBY, ale bilety za 195 SEK od osoby. No bez przesady…
Dzisiejszy dzień przeznaczyliśmy głównie na poruszanie się śladami dwóch szwedzkich trylogii kryminalnych: „Millenium” Stiega Larssona i wspominanej już trylogii policyjnej Leifa GW Perssona. Z tych dwóch ja osobiście preferuję tę drugą ( …i Marzka też

. Dodatkiem były zabytki najstarszej części Sztokholmu.
Trzeba przyznać, że obie wspomniane trylogie skonstruowane są według szablonu trylogii opisanego w filmie „Krzyk 3” przez Randy’ego (i nieco rozwiniętego na podstawie mojego doświadczenia). Mianowicie każda klasyczna trylogia ma kilka reguł, którymi się posługuje: (1) pierwsza część stanowi zamkniętą całość i bez czytania/oglądania pozostałych można z tym żyć, (2) druga część stanowi łącznik między częścią pierwszą a trzecią, wprowadza dodatkowych bohaterów i dodatkowe wątki, ale niczego nie wyjaśnia do końca a dodatkowo gmatwa, (3) w trzeciej części pojawiają się nowe sytuacje: a. każdy może zginąć, b. pojawia się super-anty-bohater, którego niemal nie można zabić, c. przeszłość wraca i kopie główne postaci w dupę. Zarówno Millenium jak i trylogia Perssona doskonale wpisują się w ten schemat (co niczego im nie ujmuje), ale tak samo przecież klasyczna trylogia Gwiezdnych Wojen (Epizody 4-6) czy też Krzyk 1-3. Innych analogii poszukajcie sami

Wracając do Millenium i Perssona, o ile tą pierwszą czytałem niemal bez przerwy, o tyle ta druga jest znacznie bogatsza w bohaterów, wątki, pogmatwanie i warstwy, których jest mnóstwo. Tutaj na pewno raz nie wystarczy, trzeba kilka razy doszukując się ukrytych znaczeń i czytając między wierszami. Nie psując przyjemności z czytania mogę powiedzieć tyle, że cała trylogia Perssona osnuta jest wokół morderstwa Olofa Palme, od którego niedługo minie 30 lat (28 lutego). I nie jest najważniejsze kto zabił (choć książka przedstawia rozsądną wersję wydarzeń), ale cała gra wokół tego – polityka, służby specjalne, policja i policjanci, a akcja dzieje się praktycznie od czasów wojny do czasów współczesnych.
Wracając do podstawowego wątku, czyli szlakiem kultowej literatury skandynawskiej, najpierw wybierzemy się tropem Millenium. Tu poszedłem na łatwiznę, ponieważ nie przeczytałem ostatnio książki po raz kolejny, tylko zdałem się na opis z przewodnika. I tak, na początek Cafe Corniche przy Norr Mälarstrand 76. Nazwa nie pada w książce, jedynie ulica oraz informacja, że kawiarnia ma ogródek. Cafe Corniche jako jedyna pasuje do opisu.

Kolejne miejsce to Bishop’s Arms przy Bellmansgatan 12, gdzie Monika Figuerola śledzi agentów, którzy śledzą Mikaela Blomkvista.

Następnie mieszkanie Blomkvista przy Bellmansgatan 1 na poddaszu kamienicy, do którego prowadzi odrębny żeliwny mostek. Panorama z miejsca gdzie staliśmy była imponująca, ale można sobie wyobrazić, jak wygląda panorama z mieszkania, gdzie nic nie przesłania widoku.


I ostatnie miejsce z Millenium które odwiedziliśmy (i de facto był to też nasz ostatni przystanek w Sztokholmie) to Pub Kvarnen przy Tjähovarsgatan 4. W książce była to ulubiona knajpa Salander i Blomkvista. W rzeczywistości restauracja powstała w 1908 roku w budynku starego młyna jako pub dla robotników. Obecnie stylem, wystrojem wnętrza i potrawami przypomina raczej puby z Pragi aniżeli ze Sztokholmu. My zjedliśmy polecane „pytt i panna” czyli rozmaitości z patelni z jajem sadzonym oraz gulasz z renifera w sosie grzybowym. Paluszki lizać

Pozostałe lokalizacje z Millenium są na tyle nieprecyzyjnie opisane i zinterpretowane, że sobie darowaliśmy.
Kolej na trylogię Perssona. Zaczynamy przy kamienicy profesora Forseliusa. Adres w książce nie pada, jedynie krótki opis, że „emerytowany profesor Johan Forselius mieszkał przy ulicy Sturegatan (t.1)”. Skądinąd dalej jest mowa o tym, że policjanci śledzący gości Forseliusa udali się do baru z kiełbaskami przy Parku Tessina (a jest on przy Valhallavägen krzyżującej się ze Sturegatan), a zatem profesor mieszkał najprawdopodobniej w którejś z narożnych kamienic Sturegatan, bo policjanci raczej zbyt daleko nie odjechali („– Koło parku Tessina jest kiosk – powiedział niewinnym głosem Martinsson. – Zajmie nam to najwyżej pięć minut (t.1)”).

Kolejnym przystankiem jest mieszkanie operacyjne służb specjalnych. Tu również nie pada adres, ale wskazówką jest „mandat za parkowanie w niewłaściwym miejscu przy Smedsbacksgatan (t.3)”, który dostał jeden z pracowników służb. Na całej ulicy są dwa takie miejsca, jedno przy sklepie i drugie nieco dalej. Ja wybrałbym to drugie, ponieważ dom wygląda okazalej, jest dalej w głąb ulicy i jest z niego lepszy widok. Jak na mieszkanie operacyjne w sam raz. Nie mogłem sobie odmówić zaparkowania w miejscu, gdzie mandat dostał funkcjonariusz



Udajemy się teraz do miejsca, gdzie zaczyna się cała trylogia – akademika przy Körsbärsvägen. Na tej ulicy stoi jedyny blok, który pasuje do opisu, to znaczy jest dostatecznie wysoki.

Kolejnym punktem jest dom, w którym mieszkał Claes Waltin. Adres znów w książce nie pada, ale opis mieszkania „przy Norr Mälarstrand (…) w wielkim budynku z dużymi balkonami i pięknym widokiem na wodę i wzgórza po drugiej stronie dzielnicy Söder (t. 1)” pasuje najbardziej do dwóch kamienic na rogu Kungholmstorg. Z tym że dom po prawej (patrząc na rzekę) jest raczej nowy, a Waltin mieszkał tam już w połowie lat 80-tych. W tym czasie balkony na tym drugim domu (te okrągłe) mogły uchodzić za duże.

We wspomnianym Södermalm, znajdujemy kamienicę, w której mieszkał Lars Martin Johansson. Adres jest wymieniony w książce („Polis Intendent Lars M. Johansson Wolmar Yxkulls Gata 7 A (t.1)”), ale w rzeczywistości takiego adresu nie ma – jest nr 7 i nr 9. Niemniej jednak kamienica pod nr 7 prezentuje się okazale. Zdjęcia są pod dziwnym kątem, bo był remont chodnika przed domem i nie można było podejść z perspektywy.

Z Larsem Martinem Johanssonem wiąże się kolejne miejsce, czyli poczta przy Folkungagatan 112 – tak naprawdę jest to „oddział pocztowy Sztokholm 4 przy Folkungagatan (t.1)”. Szału nie robi. Ale miejsce jest bardzo ważne, ponieważ właśnie tu Lars Martin Johansson i Pia Hedin się spotykają po raz pierwszy.

Ostatnie dwa miejsca związane są już bezpośrednio z Olofem Palme – kamienica gdzie mieszkał „przy Västerlånggatan 31 na Starym Mieście (t.3)” i biuro, czyli siedziba rządu „w Rosenbad (adres: Rosenbad 4) (t.3)”. To drugie miejsce jest jak najbardziej prawdziwe, to pierwsze jest w stanie jak widać. Ani śladu po rodzinie Palme, o ile w ogóle tu mieszkali, ale pewnie tak, bo Persson bardzo dba o sprawdzalne szczegóły.

W przypadku zabytków nasze dzisiejsze sukcesy były znacznie skromniejsze. Po odwiedzeniu podstawowych punktów z obu trylogii, udaliśmy się w kierunku Gamla Stan, czyli Starego Miasta. Pierwszym przystankiem, jeszcze w Södermalm, był Kościół Marii Magdaleny, najstarszy kościół na Södermalm – z przełomu XVI i XVII w. Kościół spłonął w połowie XVIII w. wraz z okolicznymi budynkami, a dziś akurat był zamknięty celem renowacji (ale chyba nie po tym pożarze).
Kolejny był Niemiecki Kościół Św. Gertrudy – zbudowany w czasach, gdy Szwecja miała bardzo bliskie relacje z Niemcami. Tam też nie udało nam się wejść – bo było jakieś nagranie.

Do katedry nie wchodziliśmy, bo wejście było płatne 40 SEK (piszą, że utrzymanie katedry kosztuje 5 SEK na minutę), a nie mieliśmy gotówki.

Muzeum Nobla nas niespecjalnie zachwyciło. Uwieczniliśmy wszystkich polskich laureatów (z wyjątkiem Wałęsy, bo akurat nie działała plansza z latami 1981-1990), ale poza możliwością przeglądania laureatów i jedną salą z życiorysem Alfreda Nobla nic specjalnego tam nie ma. Jest jedna sala z pamiątkami po niektórych laureatach – ale mi się skojarzyła scena z filmu „Blitz” z Jasonem Stathamem, gdzie jeden koleś miał pamiątkę po Michaelu Jacksonie. Kto oglądał, to wie Niesmak pozostał.

Ale była też ciekawa sukienka

Pałac królewski obejrzeliśmy tylko z zewnątrz, bo nie było już czasu na zwiedzanie.

Na koniec odwiedziliśmy jeszcze Kościół Św. Katarzyny w Södermalm. Kościół został zbudowany pod koniec XVII w. niedaleko miejsca, gdzie pochowano ofiary krwawej łaźni sztokholmskiej z 1520 r. (wymordowanych na polecenie duńskiego króla Christiana II). Przez to niektórzy uważają to miejsce za przeklęte, a kościół płonął dwa razy (w 1720 r. i w 1990 r.). Na cmentarzu przy kościele pochowana jest m.in. Minister Spraw Zagranicznych Anna Lindh, zamordowana w 2003 r. Nie szukaliśmy jej grobu, bo już spieszyliśmy się na prom. Ale udało nam się posłuchać końcówki lunchowego koncertu organowego, który grany jest w każdy wtorek i czwartek. Milutkie.

Na deser jak zwykle kilka pocztówek ze Sztokholmu, oraz fotka wilka-uchodźcy




Piąteczka z krasnalem


W drodze do przystani promowej w Nynäshamn (główny port obsługujący w tej chwili Sztokholm) mijaliśmy Globen – halę widowiskową i sportową. Jest to największy kulisty budynek na świecie, obwód 690 m a wysokość 89 m.

A potem już pojawiły się znajome drogowskazy i polski prom

Za 19 godzin będziemy znów w Polsce.
