Witam Szanowne PT Zbiegowisko.... Po każdej opłacie OC mam paskudne uczucie, że zostałem - jak by to kulturalnie powiedzieć - wykantowany... Nie chodzi mi o samą zasadę koniecznosci ubezpieczenia się, ale o sposób wyliczania wysokości składek. Obecnie składki są proporcjonalnie do pojemnosci skokowej silnika. W neolicie być może moc, prędkość i masa pojazdu były jakoś proporcjonalne do pojemności silnika, ale obecnie, w epoce turbo i downsizingu mają sie do siebie nijak. Jeżeli więc ubezpieczyciel zakłada (wg. mnie idiotycznie), że kierowca silniejszego, szybszego, cięższego samochódu robi więcej i kosztowniejszych szkód, to stawki powinny rosnąć proporcjonalnie do np. mocy a nie pojemności. Znakomita większość wynalazkow typu MB 124/190 ma moce porównywalne ze współczesnymi autkami miejskimi a pojemności silnika jak na Tytaniku, więc może warto byłoby zastanowić się, czy jest jakas legalna droga umożliwiająca wywarcie nacisku na ubezpieczycieli w kierunku zmiany zasad ustalania stawek OC? Jakiś rzecznik praw ubezpieczonych, praw obywatelskich albo inny sprawiedliwy? Pozdrawia prowokacyjnie Leopold
_________________ Pozdrawia Leopold
|