MB/8 Club Poland - Klub i forum miłośników samochodów Mercedes-Benz
https://forum.w114-115.org.pl/

SMUTNY FINISZ RESTAURACJI SOBOLOWEJ MB/8...
https://forum.w114-115.org.pl/viewtopic.php?f=1&t=46068
Strona 1 z 2

Autor:  sobolini [ śr sty 13, 2010 4:37 pm ]
Tytuł:  SMUTNY FINISZ RESTAURACJI SOBOLOWEJ MB/8...

Witam,

Jak niektorzy wiedza od kilku lat walcze z remontem/restauracja mojej kochanej W115 ( zapraszam do linku w podpisie ).

Od poczatku:

W maju 2006 roku samochod rozebralem i sama kaste zaprowadzilem do "znajomego" ( sasiad ze „wsi” ) mi blacharza/lakiernika. Czlowiek to jest taki, ze do tej pory zrobil mi blacharke i lakier w dostawczym transitcie i polakierowal zajebiscie zabytkowy motocykl, wiec sprawe 115stki rowniez chcialem mu powiezyc. Przyprowadziłem woz, dalem kilka dni aby ocenil zasieg i koszty roboty ( blacha i lakier ) oraz termin kiedy go odbiore. Umówiliśmy się na odbior na koniec roku (2006). Oczywiście jak to z takimi ludzmi bywa samochod wylakierowany odebrałem dopiero 12 grudnia 2007 roku w stanie do polerowania. Na moje pytanie dlaczego samochod nie zostal wypolerowany usłyszałem, ze mi go wypoleruje jak wrzuce sobie silnik, elektryke i wnetrze i przyjade do niego wtedy na polerke, bo lakier lepiej się ulozy. Ze skladaniem z roznych względów zeszlo mi do czerwca 2009 roku, kiedy podjechałem ( pierwsza podroz ) dokończyć temat. Okazalo się ze po przepolerowaniu lakieru, było w nim za malo pigmentu i pomimo kilku warstw lakieru, przeswituje ( ja się na tym nie znam, powtarzam tylko co mowil mi lakiernik). Decyzja padla taka, ze kupie porcje nowego innego lepszego lakieru, a on mi go za darmo polakieruje z zewnatrz ( poprzedni lakier kupilem w sklepie który on polecal wiec się poczuwal do poprawek, starego lakieru nie miałem co reklamowac, bo po pierwsze zgubiłem na niego rachunek a po drugie od kiedy kupilem lakier minelo sporo czasu. ).
Samochod polakierowany i już przepolerowany odebrałem 4 stycznia 2010 roku ( Pol roku od kiedy go przyprowadziłem ) i nogi mi się ugięły….
Popekana szpachla, morka na polowie auta, przednie błotniki już koroduja (sic!) i caly samochod oprocz dachu, maski i klapy bagażnika to jedna wielka fala ( wstaje lakier i siada szpachla ). Po za tym nie zapala, przy okazji pryśnięty na czerwono również mój pieknie wypolerowany i odnowiony silnik, czesc uszczelek, zarwane linku od recznego, pourywane korbki w drzwiach itp. Tłumaczenia lakiernika polegaly na tym ze on już się narobil nad tym samochodem, wsadzil w to duzo pracy i gowno wyszlo, bo stara szpachlowka weszla w reakcje z nowa i starym lakierem i taki jest tego efekt, sprawa go przerosła, jakby wiedział ze to się tak skonczy to nawet by się za to nie zabieral…. Uwierzcie mocno się broniłem przed tym żeby mu nie zaje..ac, ale się powstrzymałem. Mój kochany mercedes wyglada na chwile obecna jak przyslowiowa kupa i z 20 metrow nie idzie na niego patrzec. Po wymianie zdan w podniosłej atmosferze zaproponowal mi żebym od nowa rozebral samochod na czesci pierwsze, wypiaskowal bude, a on go za wlasne pieniadze jeszcze raz przygotuje i polakieruje. Majac na uwadze czas w jakim spieszno mu było mi go zrobic i widzac efekt jego roboty delikatnie go wyśmiałem i zastraszyłem sadem. Poszedłem na drugi dzien do radcy prawnego, okazalo się ze mogę walczyc sadownie o odszkodowanie, czy kwote jaka musze teraz wydac na poprawe tego auta w porządnym zakładzie plus koszty OC za okres w który mnie wywiązał się z terminow plus koszty czynszu garazu kiedy stal pusty w ww. okresie. Oczywiście ciezko będzie cokolwiek udowodnic ile ja mu zapłaciłem za usługę, gdyz na nic nie mam rachunkow, ale radca prawny powiedział ze może to ustalic biegly sadowy na podstawie cennika innych zakładów które by się podjely takiej naprawy blacharsko lakierniczej. Ogolnie żeby nie przedłużać, sprawa jest do wygrania, tak on twierdzi, ale wiadomo dla niego – jest sprawa=jest praca, będzie się ciągnęła przynajmniej półtora roku i będzie duzo kosztow. Samochod przez ten czas będzie musial stac nieruszany itp.
Aha, w samochod ( prowadze zeszyt ze wszystkimi kosztami ) a w zasadzie sam remont wsadziłem na chwile obecna ponad 12 tysiecy zlotych i mnóstwo pracy. Nadmienie jeszcze ze aby wszystko było zrobione porzadnie sam czyściłem podwozie z rdzy, piaskowałem itp. Itd. Samochod praktycznie gdyby nie ten lakier bylby w super stanie, tak jak w watku o jego restauracji jest napisane, wszystko jest po renowacji na naprawde wysokim poziomie, a wisienka na torcie w przypadku każdego takie projektu jest ladny lakier co tutaj się nie sprawdza.
Samochod jest w takim stanie ze nawet nie chce mi się na niego patrzec i odeszla mi ochota na dalsza prace przy nim. Jestem zalamany bo przez jednego ch…ja ogrom pracy za która nikt mi nie zwroci zostalem pozbawiony marzen o jezdzie własnoręcznie odrestaurowana 115stka.
Rozmawiałem ponownie i już na spokojnie z „lakiernikiem” i zaproponowałem mu ugode czyli odda mi pieniadze za wszystkie koszta jakie poniosłem przy lakierowaniu samochodu ( zakladam ze blacharka w jego wykonaniu zostala zrobiona dobrze i tak to wyglądało przed lakierowniem ) i ja wtedy sobie go polakieruje w innym zakładzie. Czekam na decyzje z jego strony ale zapewne się nie zgodzi, bo woli sam go jeszcze raz zrobic ( nie pytajcie, chory człowiek ).
Zapytacie pewnie czemu jak za pierwszym razem odebrałem od niego samochod z lakieru to nie zwróciłem uwagi na te „fale”? Otoz samochod posiadal na sobie tak duza morke ze nie było tego widac, na dowod tego ze zostal polakierowany dobrze miałem wypolerowane pol maski, która swiecila się jak psu jaja i wyglądała naprawde swietnie.
Zapytacie pewnie również czemu nie zabralem samochodu po umowionym terminie od niego ( grudzień 2006 ) za to ze nie wywiązał się z umowy? Otoz osoba ta była mi znana i potrafila w taki sposób mnie przekonywac, ze „ jeszcze miesiąc i odbierasz gotowy” ze ulegalem, tym bardziej ze było widac ze cos tam przy 115sce robi. Po za tym skoro zrobil moje dwa projekty dobrze to dlaczego z tym miał sobie nie poradzic?

W związku z przydluga historyjka mam kilka pytac i proszę aby osoby zorientowane w podobnych sytuacjach się wypowiedzialy.
Jeśli ten człowiek nie pojdzie na ugode to mam:
1. zaczepic mu na gire linke holownicza, przeciagnec go pare kilometrow za samochodem i zmusic/zastraszyc do oddania kosztow?
2. wypiaskowac mu ten samochod jeszcze raz, dac do lakierowania i ludzic się ze zrobi to w terminie i dobrze? – nie wchodzi w gre ale słucham waszego zdania.
3. skierowac sprawe do sadu, oczekiwac na wyrok w tej sprawie minimum rok i nie wiedziec co z tego będę miał?
4. przyjąć jego propozycje ( 3000pln które zadeklarowal się ze mi może odda, ale jeszcze się zastanowi ) i połamać mu przy okazji rece żeby się już zadnej takiej roboty nie tykal. Samochod sprzedac w całości lub na czesci i MOŻE wyjsc chociaz finansowo czesciowo z tej sprawy z twarza?

Licze na wasze zdanie, bo gdyby nie forum MB/8 to w renowacji 115stki popełnił bym wiele trudnych bledow, których dalo się uniknąć, ale jak widac nie wszystkich.

Postaram się jak tylko będzie to możliwe o informowanie co dalej z ta sprawa i jak to się zakończy. Z waszej strony licze o zdanie co robiec dalej. Sadze ze raczej mój woz już nie ujrzy swiatla dziennego w moich rekach. Niech to będzie przestroga jak wielkim wyzwaniem jest restauracja oldtimera.

Pozdrawiam, Lukasz.

Autor:  maxtro [ śr sty 13, 2010 5:22 pm ]
Tytuł: 

Nie ty pierwszy nie ostatni, ma takie problemy z lakiernikami. Ja już też ich trochę przeszedłem. Pierwszy jak mi polakierował maskę to po 2 tyg szpachel popękał a że jak robił polerkę to się spieszył to emblematy zjechane do plastiku i przy okazji porysowany szyberdach. Inny był nie lepszy dosyć że za pomalowanie błotnika i maski oraz polerkę skasował mnie grubo to jeszcze jak robił przejście to nie chciało się dobrze zabezpieczyć i pomalował mi trochę plastików, nie wspominając o niechlujnie wykonanym obklejeniu itd. A z reklamacją to dopiero są schody. Ja w tej chwili jak mam coś malować to sam rozbieram do malowania i w momencie odbioru dokładnie oglądam jak coś mi się nie podoba to nie odbieram,płacę gdy usługa jest dobrze wykonana a podstawą to dokument wykonania (paragon , fa-vat).Ja na twoim miejscu bym się zgodził na malowanie przez niego ale przy dokładnym pilnowaniu, oczywiście samemu rozebrać itd. Pokryłbym koszt lakieru a on niech płaci koszty piaskowania. I oczywiście umówić się na konkretny termin zaprowadzasz samochód on robi i np za 2 dni odbiór

Autor:  hall [ śr sty 13, 2010 5:47 pm ]
Tytuł: 

... akcja dobra, podobna do mojej, (bezradność)
i rada taka: chcesz mieć dobrze zrobione, to wybiera się zawsze najlepiej przygotowane do tego zakłady w przeciwnym razie wychodzą takie kwiatki. Idź teraz do sądu pozwać takie pana kazia a zobaczysz jak długo trwa postępowanie najpierw sądowe a potem komornicze ( bo przecież komornik nie będzie miał z czego ściągnąć) nie wspominam już o nerwach. Jak mu oddasz to nie masz pewności że zrobi to w terminie i czy go skończy. Podobno nie popełnia się dwa razy tego samego błędu. Niestety na takich robi wrażenie tylko kij. Zrób auto gdzie indziej, albo odpuść i sprzedaj. Ciśnienie spadnie jak kamień z serca i wymyśl sobie inny projekt.
Ja zabrałem samochód, oddałem gdzie indziej (nawet okazało się że to co było zrobione przez poprzedniego mistrzunia z blacharki to po lakierze by wyszło ze jest nie dobrze).
pzdr

Autor:  ROBHEN [ śr sty 13, 2010 6:02 pm ]
Tytuł: 

sobolini pisze:
Jeśli ten człowiek nie pojdzie na ugode to mam:
1. zaczepic mu na gire linke holownicza, przeciagnec go pare kilometrow za samochodem i zmusic/zastraszyc do oddania kosztow?
2. wypiaskowac mu ten samochod jeszcze raz, dac do lakierowania i ludzic się ze zrobi to w terminie i dobrze? – nie wchodzi w gre ale słucham waszego zdania.
3. skierowac sprawe do sadu, oczekiwac na wyrok w tej sprawie minimum rok i nie wiedziec co z tego będę miał?
4. przyjąć jego propozycje ( 3000pln które zadeklarowal się ze mi może odda, ale jeszcze się zastanowi ) i połamać mu przy okazji rece żeby się już zadnej takiej roboty nie tykal. Samochod sprzedac w całości lub na czesci i MOŻE wyjsc chociaz finansowo czesciowo z tej sprawy z twarza?

1. To ty staniesz się przestępcą a on poszkodowanym a Twoje pobudki objawiające się chęcią zemsty będą okolicznością Cię obciążającą. Nic nie uzyskasz a możesz z dużym prawdopodobieństwem iść siedzieć. 2. sam chyba w to nie wierzysz. 3. rok na wyrok w takiej sprawie to bardzo optymistyczne założenie, realnie 2, 3 lata a po za tym nawet jeśli sąd go skarze na zapłacenie odszkodowania to i tak masz marne szanse na odzyskanie pieniędzy bo może np. się okazać że ten warsztat jest zapisany na jego brata i wtedy komornik nic nie zrobi. 4. co do połamania rąk to patrz punkt 1 a jeśli zdecydujesz się samochód sprzedać tak jak jest lub na części to na pewno zdajesz sobie sprawę ze nie odzyskasz nawet połowy włożonych pieniędzy nawet jeśli on ci da te 3 tyś. w co nie wierze.

Autor:  Borys [ śr sty 13, 2010 7:35 pm ]
Tytuł: 

Chlopie skoro sie przy nim tyle narobiles, wsadziles w niego mnostwo pracy, serca i pieniedzy, to nie odpuszczaj tak latwo. Z sadzeniem sie z gosciem wyjdziesz jak nasz kolega forumowy ze szczepanem - auto skoroduje doszczetnie zanim sprawa sie skonczy a Ty zostaniesz z wyrokiem sadu na papierze, bedziesz mogl sie nim pozniej podetrzec. Nie mowie o tym, ze sprawa bedzie kosztowac i tam dopiero nabawisz sie nerwicy, a moze Cie jeszcze poniesc i rzeczywiscie z jakas lina holownicza wystartujesz..
Moja rada jest taka. Odstaw auto do garazu, upij sie do nieprzytomnosci (reset) a jak dojdziesz do siebie to wez sie za auto jeszcze raz i oddaj je gosciowi do roboty. Tylko tym razem baczniej pilnuj postepow w realizacji celu jakim jest wypieszczona 115-stka. Patrz gosciowi na rece, nawiedzaj go nawet w trakcie przerw obiadowych czy stosunkow z zona - niech wie ze go pilnujesz. Przy okazji jesli dostanie rozwolnienia na wiesc o sądzie to tez tylko na zdrowie mu wyjdzie. Skoro poprzednie projekty mu wyszly, to moze taki zupelnie beznadziejny nie jest. Tutaj widocznie sprawy sie pokomplikowaly i nie dal sobie z tym sam rady. Mysle, ze warto zaryzykowac, zwlaszcza ze poniosles juz ogromne koszta..
Nie odpuszczaj tego auta, kiedys bedziesz opowiadal znajomym o burzliwej historii mercedesa...

Autor:  t.king [ śr sty 13, 2010 8:01 pm ]
Tytuł: 

Borys pisze:
kiedys bedziesz opowiadal znajomym o burzliwej historii mercedesa...

a co osiwiejesz ,wyłysiejesz ,przejdziesz stanów przedzawałowych ,
to też twoje....i już do końca swoich dni będziesz chwalił polską szkołę
blacharstwa lakiernictwa.....tak jak ja chwalę [zlosnik]
też poszedłbym za radą Borysa,to jedyna szansa,że coś z tej gwiazdy będzie......

Autor:  bary123ce [ śr sty 13, 2010 8:10 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
też poszedłbym za radą Borysa

nom [zlosnik] by się zgadzało:

t.king pisze:
wyłysiejesz

:lol:

Autor:  Stomek [ śr sty 13, 2010 8:22 pm ]
Tytuł: 

Borys pisze:
... wez sie za auto jeszcze raz i oddaj je gosciowi do roboty. Tylko tym razem baczniej pilnuj postepow w realizacji celu...


Jestem tego samego zdania, ale pamietaj ze nie ma tanio i dobrze. Poszukaj na forach lakierniczych opinii na temat calych linii technologicznych i zakup panu lakiernikowi wszystko jednej firmy, poczawszy od reaktywnego, konczac na klarze lub akrylu (zaleznie jaka metoda bedzie lakierowany). Nie patrz, ze 1,5 kg szpachlu kosztuje 50zl, gdy na allegro kupisz za 15zl. Dobre musi kosztowac, ale w zamian taka firma przy zachowaniu pelnych procedur daje gwarancje ( zaopatrujaca mnie daje np. 2 lata). Nie staraj sie oszczedzac nawet 1zl na tym i pilnuj lakiernika aby jego nawyki nie wprowadzaly produktow nieporzadanych ( nitro do podkladu po jest tansze o 15zl na litrze :evil: ). I nie przesadzaj z popedzaniem, zwlaszcza jesli w otoczeniu przygotowywanego auta nie bedzie dostatecznie cieplo- ta cala chemia wymaga wysezonowania. Kazdy lakiernik ma takie same rece, a najwieksze cyrki w tym najczesciej wynikaja z chemii. Ja osobiscie jeszcze bym zakazal Panu uzywania wody do obrobki koncowej, niektore obecnie stosowane podklady nie toleruja jej. Skoro auto jest brzydkie z zewnatrz to usun wszystko mechanicznie , nie piaskuj plaskich powierzchni, bo utrudnisz zycie lakiernikowi (znam z autopsji- wlasny pierwszy projekt :cry: ) i nie toleruj tynkowania na gola blache ( szpachla i podklad akrylowy nie jest zadnym zabezpieczeniem antykorozyjnym), a potem , moze to bedzie upierdliwe, kazde przetarcie do blachy ma byc pokryte epoksydem.

Wyloz 2000,- (tak srednio), a zobaczysz , ze sie oplaci ;)

Autor:  RadMon [ śr sty 13, 2010 8:30 pm ]
Tytuł: 

nic innego nie pozostaje jak oddac spowrotem do poprawy na jego koszt. niech sie okresli ile mu to zajmie i co jesli sie nie wyrobi w czasie ktory sam podal! najlepiej miec to na papierze podpisane przez niego. tylko nie daj sie wrobic w trakcie w jakies koszta..

Autor:  Danek [ śr sty 13, 2010 10:32 pm ]
Tytuł: 

Powiem szczerze, ze takiemu specjaliście który lakieruje samochód pół roku- dziękuje na wstępie.Moim zdaniem takiemu człowiekowi nie warto ponownie zaufać i liczyć ,że może tym razem mu się uda. Wiedział doskonale ,iż włożyłes sporo serca i pieniędzy w swoje auto , a on ...zapryskał ci farbą silnik, itp.
Poszukaj zakładu lakierniczego z prawdziwego zdarzenia a nie jakiegoś pseudolakiernika.
Jak szukałem lakiernika dla auta ojca i zwróciłem się do zakładu istniejącego od ponad 20 lat , który jakiś czas temu podpisał umowę na usługi z lokalnym dealerem Audi, VW Skody a także Toyotą. Tył samochodu lakierowali w super krótkim czasie , coś koło tygodnia:żadnej mory , widocznej szpachli , nierówności itp. Sam zadeklarowałem się na mycie auta, woskowanie żeby cos znależć..... i nic.
Odpuść sobie sąd, bo nawet jak wygrasz mając wyrok możesz nie odzyskać włożonych pieniędzy w proces w tym w prawnika, postępowanie egzekucyjne.

Autor:  BrunoGiamatti [ czw sty 14, 2010 12:26 am ]
Tytuł: 

No i kolejny przypadek.
Mój kolega malował (tj. malowano mu) Buicka .. też popękało to wszystko. Malowanie przekroczyło 7kzł .. był u lakiernika a ten jedyne co powiedział to że "moze poprawić .. ale nie gwarantuje, że będzie dobrze".
Cały samochód trzeba malować od nowa..
Łamań kończyn gościowi nie chciał (chodź to + wyniesienie wszystkiego mu z domu/warsztatu myślę, że mogło by dać najlepszy efekt).
Tak więc wszedł na drogę sądową. Mimo iż nie ma zadnej umowy na wykonanie malowania itd .. są tylko zdjęcia i "słowo" kilku osób to chłopak ma sprawę na 100% wygraną. Baa .. adwokat powiedział żeby wyskoczyć z kasą 14kzł a nie 7k .. i pod taką kwotę inny kolega trudniący się w tym zrobił kosztorys (+ wiadomo .. koszty dojazdów itd itp). Fakt - sprawa będzie się ciągnęła dobry rok albo i więcej.. Ale przynajmniej w legalny sposób zwróci się szelest. Jak kto woli ..
Pzdr i współczuję.

Autor:  mojojojo13 [ czw sty 14, 2010 12:58 pm ]
Tytuł: 

Uwielbiam Bruno twoje posty zachaczające o materię prawną - jak mowa o przepisie to gdzieś tam słyszałeś coś tam ale nie jesteś pewny, jak piszesz o sprawie sądowej to wątek kryminalny i całą akcja w napięciu trzyma (adwokat doradza klientowi żeby zamiast rzeczywistej wartości usługi i kosztów podać dwa razy zawyżoną kwotę i inny kolega w tym pomaga tworząc lewy kosztorys.
I jeszcze wygraną sprawe ma na 100% dzięki czemu jak czytam zarobi na całym interesie ok 100% - Sobol, nic tylko iść do sądu, będziesz miał gratis nowe opony.

Autor:  Koordian [ czw sty 14, 2010 5:12 pm ]
Tytuł: 

Heh teraz cobys nie zrobil to kanal :(
Na twoim miejscu na pewno nie oddawalbym samochodu temu samemu szpeniowi, nawet pilnowanie nic nie da, a czas ktory na to poswiecisz moglbys wykorzystac np. na dodatkowa prace, aby sie odkuc.
On juz ci tego samochodu lepiej nie zrobi tym bardziej, ze teraz wie, iz nie bedzie mial z tego absolutnie zadnych pieniedzy.
Co do sadu to juz roznie bywa, moze sam pozew wystarczy, a do tego dodatkowe postraszenie urzedem skarbowym i kontrolami z Panstwowej Inspekcji Pracy, zmiekczy tego fachure i odda Ci kaske.
Pozytek z tego taki, ze juz nie bedzie (a moze nie w takim stopniu) szyderstwa na forum jak ktos powie, ze wydal na chemie 5 tys, a na caly remont lakierniczy ponad 10 tys., ze jest frajerem, bo mozna to zrobic rownie dobrze za 3 tys.
Ps. Tak jak ktorys z kolegow doradzal "RESET" alkoholowy pewnie pomoze :-?

Autor:  sobolini [ czw sty 14, 2010 5:59 pm ]
Tytuł: 

Koordian pisze:
Ps. Tak jak ktorys z kolegow doradzal "RESET" alkoholowy pewnie pomoze :-?


Trzy dni w zalobie bylem i nie pomoglo.

Dzieki za odpowiedzi. Na chwile obecna po konsultacji z Wami i innymi znajomymi chyba rzeczywiscie sad odpada.
Cisnienie troche spadlo, patrze na cala ta sprawe z przymrozeniem oka, ale jednoczesnie tak aby nie popuszczac.
Co do finansow, na kazdym kroku mowilem mu moze nie doslownie ale wiedzial ze pieniedze nie maja znaczenia bo jest to "zyciowy" projekt, a mimo to i tak spier...olil. Do niego na poprawki tez juz nie oddam, za duzo nerwow stracilem, czasu i pieniedzy.
Co sie stanie ze 115stka? - najprawdopodobniej postaram sie wyciagnac od niego tyle kasy ile sie da i podziekuje za "udana" wspolprace. Postaram sie mu wyrobic taka opinie, zeby nikt do niego juz nie zajrzal, wkoncu w podobnych branzach robimy, ale.....

Ku..wa jak sobie przypomne.....

To pomysl z ta linka chyba nie jest najgorszy....

Bylem dzisiaj w garazu zobaczyc co i jak ....

Powiem wam szczerze ze spier..olil mi zajawke strasznie, nie chce mi sie nic przy nim robic ani na jego temat myslec, ot, stary smiec w garazu i tyle. Najprawdopodobniej wystawie go pozniej na Aukcji ze wszystkimi gratami moze sie ktos skusi na projekt do lakierowania w co watpie. Albo pojdzie na klamoty, bo powiem wam szczerze ze, nie da sie tego opisac, ale milosc do /8 wlasnie mi chyba przeszla... ( nie sadzilem ze kiedykolwiek to napisze )

Autor:  Student [ czw sty 14, 2010 6:05 pm ]
Tytuł: 

Ja nawet z najdrobniejszą sprawą lakierniczą jadę do (uwaga: reklama!) ASO Opla w Tarnowskich Górach. Jeździłem tam dawno temu ze służbowymi oplami na przeglądy i naprawy blacharskie a ponieważ podobała mi się ich robota to zlecałem im wszelkie (choć nie było tego dużo) roboty blacharsko-lakiernicze przy mercedesie. Ceny wygórowane? nie wiem - ale czytając takie historie jak Sobola powiem wręcz, że śmiesznie niskie! Poza tym tu nawet nie chodzi o to żeby to była koniecznie ASO! Ja w życiu nie oddałbym wozu do zakładu "Pan Józek i pędzel spółka z (baaaardzo) o.o." Porządny zakład MUSI mieć komorę, halę, odpowiedni - PROFESJONALNY! - sprzęt oraz opinię popartą przez klientów! Poza tym dla mnie wyznacznikiem jest też czystość - pierwsze na co patrzę wchodząc do warsztatu to porządek - mi to wiele mówi.
Na miejscu Sobola po pierwsze - sprawy bym nie odpuścił i żądał odszkodowania pieniężnego nawet gdyby to miało oprzeć się o sąd,
po drugie - odpocząłbym chwilę i na spokojnie przekalkulował czy chce jeszcze raz zaczynać czy dać sobie spokój.

Pozdrawiam,

Student

Strona 1 z 2 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/