sneer pisze:
moze wloze kij w mrowisko - ale W123 jakos nie potrafi obudzic moich emocji motoryzacyjnych. Uwazam ten samochod za jeden z najbardziej udanych samochodow, ale bardziej w kategorii "poczciwy", "nie do zdarcia", "wakacje 1982 w perpignan" czy "auto, które zmotoryzowało afrykę".
I o to mi chodziło!
Jeśli chodzi o w123, to budzi ono u mnie podobne odczucia. Auto praktyczne, poprawne i dopracowane do bólu, co składa się wg. mnie na znaczną część jego niepowtarzalnego klimatu. A że przy okazji jest wygodne i, co tu dużo mówić, piękne, to jest na prostej drodze do oldtimera i klasyka.
A ja jestem zdania że więcej uroku mają rzeczy, które nie są perfekcyjne i mają swoje wady - na tym polega ich urok

I takie właśnie są amerykańskie tapczany; proste, wręcz toporne, nie prowadzące się, ale mimo wszystko wygodne, wręcz rozleniwiające, urzekające dźwiękiem silnika...
sneer pisze:
jesli amerykanskie, to moze Caddy STS z najwiekszym northstarem, moze fajnie odrestaurowanego pickupa; od roku na moto.allegro stoi piekny chevy za 19 tysiecy
http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C4980156no, rozumiesz, jak dla zabawy, to cos z jajem, nespa?
Z jajem, to się zgadza, ale auto bez chromowanych zderzaków i młodsze niż 20 lat odpada

Co do tego pickupa, to z doświadczenia wiem że jeśli auto jest wystawiane bardzo długo i się nie sprzedaje, to musi być tego jakaś przyczyna...
Spychal pisze:
Zastanow sie co bardziej Cie kreci. Dla mnie Mercedes jest autem wygodnym przez to ze jest tak wspaniale i konsekwentnie dopracowanym mechanizmem, gdzie nic nie zostalo pozostawione przypadkowi.
No właśnie, ale czy nie uważasz, że im coś bliższe perfekcji, tym nudniejsze?
Jeśli chodzi o amerykę, to ta prostota, o której napisałeś to wg mnie atut. Przez to naprawdę ciężko jest coś zepsuć/zużyć, a jak już się zepsuje/zużyje, to łatwo to naprawić/wymienić.
Zgadzam się z kolei z tym że aby sprawić żeby amerykańskie auto jakoś skręcało i się prowadziło, to trzeba w nie inwestować. Tu się kłania kwestia tego, że te auta były (i są) tworzone na inne warunki drogowe i specyfikę rynku. Jak się chce coś amerykańskiego, to pozostaje się z tym pogodzić. I tu mnie z kolei korci beka z mocnym silnikiem, która z pewnością prowadzi się o niebo lepiej.
Co do SEC-a, to zdecydowanie odpada. Żeby to było auto nie wymagające większych inwestycji, musiałaby być to kwota co najmniej 10 tysięcy wyższa.