Temat rzeka, mogę się podzielić moimi doświadczeniami.
1. Przed zakupem TRZEBA sprawdzić auto po VIN, najlepszy jest serwis Carfax
http://www.carfax.com, serwis na 10 raportów kosztuje 30USD. Są tam wszystkie wydarzenia, w których auto uczestniczyło, zwykle same raporty z przeglądów (co jest dobrą informacją) ale też są tam wypadki, spłaty kredytów lub zmiany instytucji finanowych, odpalenia airbagów itp. Rozkodowanie VIN innych samochodów niż Mercedesy na przykład na stronie
http://www.decodethis.com. Pełny raport niestety kosztuje znów parę złotych, ale bezwzględnie TRZEBA.
2. Jak auto drogie to można też zamówić inspekcję przez np. SGS. Kosztuje 100USD. Link jest zawsze na stronie aukcji.
3. Generalnie zawsze warto zadzwonić i pogadać ze sprzedawcą. Ja dlatego odpuściłem jeden samochód, bo sprzedający był lewy. Poza tym wszystkiego na stronie i tak nie ma (ja np. przez telefon się dowiedziałem że samochód był przemalowywany).
4. Przewoźników jest wielu, są specjalne strony internetowe do poszukiwania najlepszej oferty (np.
http://www.shipmyvehicle.com). Ja zebrałem kilka ofert od przewoźników:
http://www.rinkens.com,
http://www.dasautoshippers.com,
http://www.showroomtransport.com,
http://www.overseascarshipper.com,
http://www.ShipOverseas.com. Zasadniczo wszyscy przewoźnicy są w stanie odebrać auto ze wskazanej lokalizacji, przewieśź do portu i zapakować do konterera. Wszystko (czyli zamówienie transportu) można załatwić mailem, telefon jako uzupełnienie. Ja za transport z Kalifornii zapłaciłem 1.650USD frachtu plus 350USD transport lądowy (około 150 mil) plus ubezpieczenie 2%.
5. Ja nie miałem problemów po wpłacie ceny za auto z wydaniem go przewoźnikowi przez sprzedającego. Warto postarać się o amerykański Bill of Sale faxem, plus ja wysłałem do podpisania zwykłą umowę w dwóch językach.
Tyle dobrych wiadomości. Teraz schody na jakie natrafiłem:
1. Samochód zamiast do Gdyni został skierowany do Bremerhaven. Przewoźnik stwierdził że omyłkowo ale podejrzewam że po prostu nie miał innego auta płynącego do Polski i wpakował samochód do pierwszego wolnego kontenera do Europy. Jak samochód przypłynął do Niemiec, zadzwoniła agencja z Bremerhaven że mam sobie sam przyjechać i zabrać auto. Przez 3 tygodnie walczyłem z nimi żeby przywieźli mi samochód w umówionej cenie, ale się udało. Zapłaciłem jedynie dodatkowo ok. 80EUR za obsługę agencyjną w Niemczech, i musiałem wpłacić zabezpieczenie na tranzyt celny (bo odprawiałem auto w Polsce - na zabytek, w Niemczech by to nie przeszło). Czyli jeszcze stracę parę złotych na różnicach kursowych. Nauczka: trzeba być bezwzględnie konsekwentnym i upierać się że to co zamówione ma być dostarczone.
2. Samochód przyjechał podrapany. Przytomnie poprosiłem sprzedawcę o zrobienie zdjęć bezpośrednio przed wydaniem przewoźnikowi, ale okazały się za mało dokładne. Nauczka: należy dokładnie poinstruować sprzedającego jakie zdjęcia ma zrobić. Bez tego szanse na uzyskanie odszkodowania są marne (ja jeszcze walczę).
3. Samochód przyjechał tylko z amerykańskim dowodem rejestracyjnym i fakturą za transport. Po poszukiwaniach okazało się że obie umowy sprzedaży (w oryginale) zostały najprawdopodobniej w Kalifornii, chociaż tłumaczyłem że potrzebuję oryginałów i dostałem obietnicę że przyjadą razem z samochodem. Teraz walcę jeszcze o przysłanie mi tych dokumentów kurierem. Dobra wiadomość jest taka, że UC właśnie odprawił mi auto bez tych umów (miali bill of sale faxem), zła (potencjalnie) że mogą być trudności z rejestracją w Polsce. Nauczka: jak w 1 - trzeba być upartym i walczyć o swoje.
W sumie ciekawe doświadczenie, okazuje się że w USA wszystko można załatwić mailem. Ale trzeba uważać na różne pułapki (pewnie inni koledzy wskażą jeszcze kilka), być stanowczym i poświęcić sporo czasu i energii. Satysfakcja tym większa. I nie dać się nabrać na oferty różnych szmondrackich firm, które zrobią Ci to samo za na przykład 1.000 USD ekstra. Chyba że masz taką kasę do wydania. Ja nie miałem.