Wbrew pozorom temat z tytułu nie jest tak idiotyczny
Sytuacja jest taka:
Ojciec ma Forda Explorera 2000r.
4.0l V6
Gaz na wielopunkcie
Troche kilometrow najechane, ale znów nie aż tak dużo zeby powiedziec ze jest zajeżdżony
Auto troche przybrudzone, troche kosmetyki do zrobienia: gdzies jakas ryska, jakaś klamka sie przycina itp. - relatywnie sporo takich głupot jest ale tez nie mozna powiedziec ze auto jest zniszczone.
Serwisowany przez tatę w ASO (poważnie
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
, wszystko robione zawsze na bieżąco, bez oszczedzania)
Do tego faktura, bo auto jest wlasnoscia firmy
I temat jest nastepujacy: Czas zmienic auto, czyli innymi slowy pozbyc sie starego i kupic nowe. O ile z kupieniem nowego nie ma wiekszego problemu o tyle pozbycie sie starego to juz problem.
Ostatnio przez dosc dlugi czas probowalismy sprzedac za ok 20 tyś zł (jeden z tańszych, jak nei najtańszy w internecie a na pewno nie najgorszy) i zainteresowanie bylo praktycznie zerowe niezależnie od ceny, bo do tych ok 20 000 (nie pamietam do ilu ojciec w koncu opuscil) to zeszlismy ze sporo wiekszej kwoty.
Ma ktos jakis pomysl jak sie tego cholerstwa pozbyc w miare sprawnie, cena jest czynnikiem drugorzędnym (no moze nie do konca), ale nie mozna kupic nowego auta jak stare nie sprzedane bo co kuźwa kwietnik z niego zrobimy? Nawet jeździc nim nie ma kto.
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif){kind=icon}