Do kolegów wymądrzających się nt. włączania się do ruchu w Warszawie: na ogół ruch tak duży, że aby utrzymać jego płynność dobrze zdjąć nogę z gazu, aby wpuścić samochód, który chce zmienić pas. Tępe deptanie w gaz i wygrażanie nie ma wielkiego sensu. Raz że niepotrzebnie skacze ciśnienie, dwa, że uprzejmość na drodze się przydaje. Szczyem kultury jednak jest wpuszczanie inteligentne autobusów MZA, ludzie jadą do pracy/z pracy i nie będą czekać w nieskończoność, aż ktoś się zlituje. Trudno się dziwić że kierowcy autobusów pchają się na chama. Nie radzę wbijać się w taki autobus, remont swojego auta z autocasco gwarantowany, mandat też, i do tego z oc naprawa autobusu. Jeśli o mnie chodzi to jestem zwolennikiem inteligentnej interaktywnej jazdy bez klapek na oczach, ja wpuszczam kierowców, a sam daję się wpuszczać, tzn. każdy chętnie wpuści jeśli odpowiednio wcześnie zasygnalizujesz zamiar i inteligentnie się wpasujesz. Na ulicy, zwłaszcza w Warszawie trzeba myśleć, trzeba być uprzejmym, a na pewno będzie dobrze. Jak dla mnie to najlepsze miasto do jeżdżenia do tej pory: kierowcy uprzejmi, sprawni, raczej dobrze jeżdżący, przyjemnie się jeździ.
Co do wypadku na rondzie waszyngtona: jadąc lewym pasem przy tramwajach jedzie się nieco szybciej, bo jadący na pragę mijają w ten sposób skręcających na puławy (zaraz za samym mostem skręt). Część aut z lewego pasa skręca po tym zjeździe na prawy pas, który robi się wolny, część z nich skręca jeszcze jeden pas w prawo (na wprost wjeżdża się w nim w tzw. boczną waszyngtona na wprost, bądź skręca w prawo na saską). Podejrzewam, że to kierowca autobusu zignorował fakt, że ktoś skręca na tzw. zębatkę (to nie są nagłe manewry, tam się tak codziennie tak skręca i jakoś wypadkow nie ma !) i włącza mu się przed maską do ruchu, zamiast delikatnie odjąć gazu (solarisy to automaty więc to ni proble) deptał, bo widział z przodu zielone. Efekt jest taki, że gdy przegiął, musiał gwałtowni hamować i uciekać w prawo. To tylko hipoteza, ale uważam prawdopodobna (weźmy jeszcze pod uwagę parametry hamowania solarisem na jesiennej śliskiej drodze na skłonie (tam w dół jest).
Współczuję kierowcy autobusu (odpowiedzialność) oraz rannym, podziwiam sprawną akcję pomocy. Nie szukałbym jednak frajera w aucie osoboowym, który rzekomo zajechał drogę. Gdyby przyjąć takie tłumaczenie to każdy kto zmienia pas w warszawie musiałby na boku podpisać odbior mandatu.
PS. Kolegów kieroowców piszących wyżej proszę: mamy mercedesy, pokazujmy klasę!
|