Witam
Szlag mnie dzis trafił, zebrało się Pani kierowniczce w Centrum Likwidacji Szkód, ale do rzeczy.
Na początku stycznia ( 06.01 ) zgłosiłem szkodę w PZU. Szkoda wynikła na parkingu, gdzie pewien młodzieniaszek przyłożył w mój zderzak i go wygiął ( jeszcze W116 ). Szkoda została opisana, sprawca przyznał się do winy i po tygodniu potwierdził szkodę, w opisie podani byli świadkowie zdarzenia.
02.04 ( czwartek ) poszedłem do PZU ( poraz 5 ) dowiedzieć sie na jakim etapie jest, i kiedy będe mógł w końcu odebrac pieniądze. ( Nie będę wnikał w to, że jeżeli nie masz żółtych tablic, to samochód wyceniają jak kupę złomu na kołach - 2500 zł, za nic maja oryginalnośc, zgodnośc z tabliczkami i rzadkość modelu ). Okazało się, że moje papiery leżą, bo rzeczoznawca nie potrafi zrozumieć jak doszło do szkody. Wkur****m się i pojechałem do świadka po numer telefonu, bo oczywiście szanownej komisji w PZU nie chce się ruszyć d**y, żeby podjechac i się dowiedziećjak owe zdarzenie zaszło. Pan powiedział, że sprawę pchnie.
Zadzwoniłem dziś juz do kierowniczki i co się dowiedziałem ? Że analiza mojego zdarzenia stoi w tym samym miejscu co 3 tygodnie wcześniej. Wpadłem normalnie w szął, co Pani kierowniczka odczuła na swojej skórze, ale nie o to tu chodzi, bo to do niczego nie prowadzi.
Czy ktoś wie, ile PZU ma czasu na wypłatę pieniędzy po wycenie szkody ?
Kodeks Cwyilny mówi, że dni 30 licząc od daty otrzymania zawiadomienia o wypadku.
Czy ktoś mial z tym jakąś styczność ? Bo powoli krew mnie zalewa, pieniądze biorą szybko ale żeby zapłacić ...
![[szalone]](./images/smilies/szalone.gif)