Witam Szanownych,
mam problema, jak sądze z przedstawicielami lokalnej społeczności...
zaczne od tego, ze w sierpniu br. ktoś wszedł mi do garażu, coż drzwi nie były solidne bo drewniane, najważniejsze, że samochodu nie było w środku..straty nieduże, pare kluczy i jakies duperele
pare miesięcy później - co zdarza mi sie sporadycznie - samochód spał pod chmurką przed moją klatką, rano zastaje zamek kierowcy otwarty - nie mam cienia wątpliwości, ze go zamknąłem wieczorem.
przez dłuższy czas mialem zamek ktory krecil sie swobodnie i otworzyc go można było wszystkim, nawet długim paznokciem..
testowali? nie wiem.. ze środka nic nie zgineło
założyłem nowy zamek, mysle "ha! bede spał spokojnieJ"..no i co? no i gówno..dwa tygodnie cieszylem sie nowym zamkiem
ostatnia sobota, godz. 19.40, przez godzine samochód stoi pod blokiem, wychodze zamek rozdłubany po chamsku, nie puscil, sam ledwo go otworzylem, ale juz sie zamknac nie dało
...kolejna zmiana zamka, nowy komplet kluczy, nowy klucz do stacyjki..
dzisiaj wysiadam pod klatką, kumpel ktory wyszedl z samochodu szybciej widzi jak jakis typ idzie, zatrzymuje sie i obcina..mnie albo samochód..po czym idzie dalej, widzialem go tylko z oddali z tyłu, cwaniaczek po solarce..
dwie godziny pozniej jade do garazu a tam pare typów stoi (odludzie totalne) wiec lekko unoszę brew i przejezdzam bez zatrzymania obok nich zamiast do garazu, robie rundke wokoł budynków i za nastepnym razem juz ich nie ma...
pytam się, jako niedoswiadczony w obyczajowości dzielnicy co jest do cholery?? czy to dziwne zbiegi okolicznosci?
ma ktos pomysł? zaznaczam, ze nie mam z nikim zatargu i raczej nie bylo szansy zebym podpadł..
co sugerujecie?
a najważniejsze dla mnie pytanie: jak zabezpieczyć diesla przed rozruchem? przewody paliwowe??
czy to możliwe, zeby sie czaic na 23 latka?? (nie mówie o sobie

)
pozdrawiam i zycze spokojnego snu z samochodem przed domem lub w garazu,
Nimnod