hogben pisze:
I zadajcie sobie pytanie co WY byście zrobili
Gdybym już tak dał ciała jak Mr_simon to jednak próbowałbym odzyskać choćby część pieniędzy na drodze prawnej. Bo może nadejść taki dzień, w którym pewnien diagnosta lub policjant podczas rutynowej kontroli wyrazi swoje zastrzeżenia co do zgodności i autentyczności numeru VIN. Wtedy okaże się, że jest już za późno na lamenty i płacze - zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności karnej za paserstwo. Inny scenariusz: zwrot samochodu poprzedniemu właścicielowi, odzyskanie kasy i zapomnienie o sprawie - to bardzo mocno uprawdopodabnia sytuację, w której ktoś inny także napalony na furę wpadnie w minę taką jak kolega Mr_simon. Poza tym jeżeli Mr_simon przerejestrował już samochód an siebie to w razie jakiejkolwiek wpadki w przyszłości jego też będą czesali! Tym bardziej więc aby chronić tylko i wyłącznie swój tyłek starałbym się rozwiązań szukać na drodze prawnej raczej. Można jeszcze zaproponować poprzedniemu właścicielowi sprzedaż auta na części aby choć w jakimś stopniu odzyskał forsę. Teraz tylko pozostaje pytanie: czy auto pochodziło z kradzieży czy tylko było dzieckiem przekrętu w celu ominięcia UC i US - choć w obu przypadkach zostało złamane prawo. Pojawia się też pytanie czy poprzedni właściciel wiedział o tym, że auto nie jest "czyste" czy nie... choć czytając relacje Mr_simona uważam, że wiedział jednak a to czyni go współwinnym. Może się też okazać, że obaj zostaliście nabici w butelkę! Tak czy siak pozostaje wybór pomiędzy pogodzeniem się z prawdopodobieństwem długiej drogi sądowej i możliwością straty części kasy spowodowaną naiwnością i zbytnim zaufaniem a olaniem sprawy, bezsennością i prawdopodobieństwem częstszych wizyt w prokuraturze przez najbliższe kilka lat...
Student