Panowie w kwestii jazdy na paliwie, które pozyskuje się z powierzchni ziemi, to pozwolę sobie wlecieć nienawiązując do ostatnich postów.
Ostatnio jestem starszym referentem do spraw badań w OBR "Bosmal", więc czytuje sobie różne mądre rzeczy, które twórczo zapładniają mój umysł i nawet mam niejakie przemyślenia. Najważniejsze z nich to: jazda na rzepaku jest szkodliwa dla reaktora (i to na każdym: podgrzanym, niepodgrzanym, okadzonym, egzorcyzmowanym no po prostu na jakimbądź.) gdyż posiada on skłonność do polimeryzacji (z racji budowy chemicznej), co objawia się powstawaniem syfiastego osadu.
Wydatkowanie pary na podgrzewacze, zawory, zbiorniki i inne cuda to para w gwizdek, gdyż: primo nie likwidują zapachu (bo z tym osadem można żyć od bidy, ostatecznie większe cuda miałem w silniku i jeździło całkiem skutecznie) , sekundo waży to swoje, a trzeba to wozić.
Dużo lepiej zestryfikować sobie paliwo w domowym zaciszu. Proces jest tak prosty, że każdy jest go w stanie opanować (za pierwszym razem potrzeba trochę harcerskiej zaradności). A energię wydatkowaną na podgrzewacze lepiej spożytkować na garażowy reaktorek, by proces był samoczynniejszy i dokładniejszy.
EMKOR (estry metylowe kwasów jakichś tam OR) czy EEKOR to praktycznie ON. Moja pierwsza próbna partia była ultragównianej jakości, a kapsuła śmigała bez smrodu i łachy.
Aby zapłodnić też Wasze umysły kilka fotek:
- test kuchenno-palnikowy: 1) palnik przed próbą, 2) palnik po EEKOR, 3) palnik po rzepaku
4) palą się estry, 5) pali się OR,
- oprzyrządowanie: 6) i 7)
W chwili obecnej także jeżdżę na produkcie bezpośrednio z ziarenek, ale nie opanowałem jeszcze całkowicie technologii (do teraz trzy podejścia).
Aha wszystko co potrzeba by się do tego zabrać jest w tym wątku, więc nie będe dublował myśli, zyczę udanej lektury
pozdrówka