W takim razie, może w nocy też wyłączmy światła? Piesi przecież nie mają świateł, rowerzyści często też... A i motory będą wtedy lepiej widoczne - jako jedyne z włączonymi światłami...
Samochód jadący z włączonymi światłami jest lepiej widoczny zarówno dla kierującego innym samochodem, jak i dla rowerzysty, czy pieszego. Na przykład 80 - cio letniej staruszki, która już ma kłopoty ze wzrokiem. Czy jeśli Ona ma problemy z zobaczeniem samochodu bez świateł, to znaczy, że mamy Jej zakazać wychodzenia na ulicę? (Ta ostatnia uwaga jest do kogoś, kto na początku napisał, że jak ktoś ma kłopoty z zobaczeniem samochodu, to nie powinien jeździć) <br>
Dodano po 7 minutach.:<br> Natomiast całkowicie popieram światła do jazdy w dzień - takie jak w nowych audi. Diody, które świecą tylko z przodu:
1. Nie "przeoczysz" świateł STOP
2. nie ma mowy o zwiększonym zużyciu paliwa itd.
3. Nie oślepiają, a wyraźnie wskazują, że pojazd jest w ruchu.
Niestety - pojazdy nie wyposażone w takie diody, muszą pozostać przy zwykłych światłach, a może nowe auta będą wszystkie wyposażane w te diody. <br>
Dodano po 3 minutach.:<br>
nagro pisze:
MacKuz pisze:
Jeżeli nie jeździć na światłach cały dzień to kiedy je włączać
- kiedy warunki są odpowiednie na światła ?
- do kiedy jeździć bez włączonych świateł ?
A może pozostawić to inteligencji prowadzącego pojazd? Przecież kierowca to nie debil, a jeśli jest debilem to nie powinien prowadzić pojazdu i dostać uprawnień do jego prowadzenia.
Ja uważam że nie powinno być obowiązku jazdy na światłach. Jazda na światłach po mieście w słoneczny dzień jest całkowicie idiotyczna.
Niestety mój przyjacielu - bardzo się mylisz. Spora część kierujących, to debile, którzy świetnie potrafią to ukryć pod czas egzaminu, lub stają się debilami po otrzymaniu prawka. Rozejrzyj się po ulicach, a przekonasz się, że nie masz co liczyć na inteligencję kierujących. <br>
Dodano po 15 minutach.:<br>
tyberiusz pisze:
Ale przepisy ruchy drogowego nie nakazują abym przyspieszał do 50 km/h np: przez 5 sek. a nie np: przez 1.5 sek. Więc jeżeli nie przekraczam dozwolonej prędkości i pozatym nie stwarzam zagrożenia w inny sposób to nie wiem dlaczego nie mam jeździć dynamiczniej niż samochody, własnie po to kupuje się motocykl. Prawda jak zawsze leży po środku.
A większość kolizji drogowych jest spowodowana NIEUWAGĄ kierujących bądź brakiem umiejętności czy nieznajomością przepisów.
Skoro nie widzisz zagrożenia, to o co chodzi?
kilka dni temu, zmieniałem pas. Standardowo spojrzałem w lusterko. Sporo ode mnie (jakieś 100 metrów, czy nawet więcej) coś jechało. (ja jechałem około setki) Zanim zmieniłem pas, to coś siedziało mi na dupie i trąbiło. Był to motor. Kierujący też nie widział zagrożenia.
Ah. Oczywiście włączyłem kierunkowskaz, jeszcze zanim spojrzałem w lusterko i pewnie tylko dzięki temu "coś" zdążyło wyhamować. Jego światła nie miały tu nic do rzeczy. Widziałem go. I co z tego? Nie spodziewałem się, że będzie jechał 200km/h, po mieście (w tym miejscu prędkość dozwolona, to 70 km/h, a bez problemu można ulec złudzeniu, że 150 km/h to prędkość bezpieczna w tym miejscu),a tyle musiał jechać, żeby w tak krótkim czasie mnie dogonić na tak dużym odcinku.