Pierwszy raz mi się to zdarza, więc proszę o wybaczenie: Piszę odpowiedź, bez czytania całego wątku (tylko temat i pierwszy post).
Był taki okres przejściowy, kiedy to latem nie trzeba było jeździć z włączonymi światłami. Często wtedy widziałem, jak ktoś jechał bez świateł nawet w deszcz - bo przecież nie trzeba w dzień.
Nawet w piękny, słoneczny, letni dzień, kiedy jadę ulicą i widzę zapalone światła, to od razu wiem, że ten pojazd jest w ruchu, kiedy ma wyłączone, to najzwyczajniej w świecie zauważam go dużo później.
Podałem 2 powody, dla których powinien być obowiązek jazdy z włączonymi światłami 24h/dobę, 365 dni / rok. Czy ktoś ma jakiś argument przemawiający za zniesieniem tego obowiązku? Chyba jednak skuszę się na poczytanie tego wątku w poszukiwaniu takiego argumentu. <br>
Dodano po 10 minutach.:<br>
tyberiusz pisze:
Napewno pojazd z włączonymi światłami jest łatwiejszy do zauważenia, ale jak kiedyś obowiązek ten dotyczył tylko motocykli to jak widziałeś w lusterku światło, to było wiadomo, że za kilka sekund będzie cię wyprzedzał motocykl. Teraz motocykle "giną" między lampami samochodów i trudniej je zauważyć.
Także jakbym nie jeździł motocyklem to może byłbym za jazdą samochodem przez cały dzień na światłach bo to zwiększa bezpieceństwo kierujących, ale jeżdżę na 2oo i jestem zmuszony jeździć na drogowych (wiem że to niektórych denerwuje) bo większość kierowców samochodów mnie nie zauważa.
Także i tak źle, i tak nie dobrze.
A może po prostu zacznij jeździć z prędkością "bezpieczną" (czytaj dozwoloną) i nie wciskaj się między 2 auta na grubość lakieru. <br>
A za jazdę na długich - chętnie bym Cię utłukł. Wiesz jak takie długie przeszkadzają innym? Jak jedzie na przeciwko mnie gostek na długich, to tylko pogarsza moje widzenie. Moje źrenice zmniejszają się, aby nie wpóścić nadmiaru światła i widzę tylko to długie światło. A co z pozostałymi? Myślisz tylko o swoim bezpieczeństwie? tylko o tym, żeby Ciebie było widać?
Dodano po 6 minutach.:<br>
Janfocus pisze:
dla mnie ta jazda na światłach nie jest wcale jednoznaczna -oczywiście lepiej widać auto, ale statystyki pokazują że wcale nie jest mniej wypadków -nie wchodząc tu w szczegóły czy kierowcy czują się zbyt bezpiecznie, czy po prostu nie ma to prostego przełożenia, co do motocyklistów, to faktycznie sa mniej widoczni.
Ponieważ są za i przeciw argumenty, to szczerze mówiąc ta cała sprawa stała dla mnie niezbyt ważna, bo tak naprawdę jak pokazuje życie nie wiele to zmienia, jedynie co mnie przekonuje na przeciw to to że w skali makro spalamy wiele ton paliwa bez potrzeby...
Jak sam napisałeś: "lepiej widać auto", a więc to jest najlepszym dowodem na to, że zwiększa to bezpieczeństwo. Nie zmniejsza to ilości wypadków, bo składowych na ilość wypadków jest tyle, że jedne światła zmieniają tu tak nie wiele, że ich efekty giną w całokształcie.
Czy masz jakieś konkretne wyliczenia na te tony paliwa, czy wyssałeś je z palca?