Komornick pisze:
Odnosząc się do populizmów wypowiadanych m.in. przez Nilo to nie jest taki dziki kraj i gdybyś choć raz miał odzyskac swoje pieniądze to byś inaczej na pewne rzeczy patrzył. Autora wątku zaś w razie pytań zapraszam na pw.
Jednak jest.
Ja sie tydzien temu dowiedzialem, ze komornik wlazi do mieszkania, w ktorym mieszkalem 4 lata temu - a ktore sprzedalem. Wyrok zaoczny w procesie, o ktorym nie mialem zielonego pojecia. Gnojom nie chcialo sie oczywiscie sprawdzic, gdzie mieszkam - ani sądowi, ani komornikowi. zeby bylo weselej, sąd w Ciechanowie ten wyrok wydal (w ktorym to nigdy nie bylem ani umow z osobami fizycznymi ani przedsiebiorcami z tego szacownego miasta nie zawieralem) z powodztwa firmy z Zamoscia. Sprawa, jak sie domyslam, miedzy przedsiebiorcami warszawskimi, pewnie wielokrotnie sprzedana. Ciekaw jestem, w jaki sposob dojde do pierwotnego wierzyciela, bo tylko w konfrontacji z nim moge wykazac, ze roszczenie jest nienalezne.
Jako ze mam dosc oczywiste roszczenie wzajemne, napisalem sprzeciw do sądu i wniosek o przywrocenie terminu, ktory pewnie bedzie oddalony. Jesli nie bedzie, bede musial jezdzic do Ciechanowa, co bedzie mnie kosztowalo wyjazd i utracone zarobki, ktorych nie odzyskam. Sam nie wiem, po co sie pcham w to g..., bo ani w sprawiedliwosc nie wierze, ani noza na gardle nie mam, bo wierzytelnosc nie jest duza. Dla zasady to robie.