Widzę, że zaszło nieporozumienie, zapewne przeze mnie spowodowane przez zboczenie z głównego wątku. Oczywiście po pierwsze gratuluję Lechowi awansu do grupy 32 drużyn w Europie w Pucharze UEFA. Przy naszych skromnych polskich możliwościach finansowych jest to duży sukces, po prostu takie są brutalne realia. Oby drużyna Lecha utrzymała poziom drużyny i w 2009 r.
Po drugie nie wrzucam w żaden sposób do jednego worka wszystkich kibiców, chcę jedynie jeszcze raz podkreślić, że nie wyobrażam sobie akceptacji dla łobuzerstwa na stadionach. Do łobuzerstwa zaliczam cały szereg zachowań w bardzo prosty sposób definowanych i przez przepisy prawa i przez zasady dobrego wychowania. Po trzecie rozumiem, dlaczego doszło do zmian na stadionach Anglii i rozumiem, że również i zmiany (poprawa) w gospodarce przyczyniły się do tego, że na stadionach Anglii jest tak, jak jest dziś. Nie znam się na teoriach społecznych opisujących zjawiska kibicowskie itd, ale chciałbym powiedzieć coś takiego, w oparciu o spostrzeżenia z obserwacji meczów na dużych stadionach Europy i USA oraz z drugiej strony Legii w Warszawie. W skrócie sprowadza się to do myśli, że nie może być tak, by bardzo nieliczna grupa "awanturników", będąca częścią twardego jądra zorganizowanych kibiców, skutecznie odstraszała ze stadionów zdecydowaną wiekszość niedzielnych kibiców (właśnie tak, jak to nazywacie: pikników). Oczywiście rozumiem, że pójście na stadion nie jest wyjściem do teatru, ale jednak pewne granice nie powinny być przekraczane i tyle. No i pomnię milczeniem uwagę o "legalizowaniu" bijatyk kibiców.

Wystarczy, że istnieje coś takiego, jak "sport" o nazwie boks.
Pozdrawiam niedzielnie.