MERCEDES 4 EVER pisze:
W Irlandi swiatła sa obowiazkowe?
Tutaj to jest w ogóle dziwnie...
Światła obowiązkowe nie są - co więcej jest pełna dowolność: o zmierzchu jeździ sie na pozycyjnyych (lub z jednym) na mijania (lub z jednym) albo w ogóle bez swiateł. Żarówki tu wymienia się NA PRZEGLĄDZIE i takowych na stacji benzynowej sie nie kupi, tylko w specjalistycznych sklepach z częściami samochodowymi
W Polsce mnie raziło, jak ktoś jechał bez swiateł o zmroku. Przyzwyczajenie robi swoje: człowiek jest nastawiony, że ponieważ auto ma jechać według przepisów na światłach po zmroku, to taki ewenement budzi jakis uzasadniony sprzeciw i brak poczucia bezpieczeństwa. Tutaj jest jakoś inaczej: nie przeszkadza mi brak swiateł u innych (sam mam oczywiście sprawne i włączone!) i nikt na nikogo z tego powodu nie trąbi (oczywiście wszystko ma swoje granice!) ale jest tu zupełnie inna kultura poruszania sie na drodze (czasami ruch z ulicy podporządkowanej odbywa sie szybciej niż na głównej) i też nikt na nikogo nie trąbi. Teraz ja tobie, jutro ty mnie! BARDZO DUŻY NACISK jest jednak kładziony na bezpieczeństwo bierne: rowerzysta, motocyklista, "joggerzy" - nawet chłop prowadzący krówkę poboczem MAJA ODBLASKOWE KAMIZELKI!
Jeżeli już robiony jest przegląd (techniczny lub rejestracyjny) to kwestia oświetlenia jest weryfikowana bardzo dokładnie. Samochody użytkowe (szczególnie uprzywilejowane) oblepione sa folią odblaskową JAK CHOINKI i ta folia jest regularnie zmieniana. Oczywiście można się czepiać, że pomiędzy przeglądami tych żarówek nie zmieniają, i na poprawe bezpieczeństwa to dodatnio nie wpływa - ale tak tu jest, A WYPADKI SA EWENEMENTEM. Pomimo tego, że jeżdżą tu zarówno młode szczawie (prawo jazdy dostaje sie tu po zdaniu "teorii" do którego można sie przygotować z pytań w internecie, i które sa o niebo bardziej przystajace do rzeczywistości niż polska podchwytliwość, jak i osiemćdziesięcioletnie babcie, które niejednego młodziana zostawiłyby z tyłu. Nasycenie motoryzacyjne na mieszkańca jest zbliżone chyba do 100% - no, ale jest to jednak kraj o najwyższym dochodzie na głowę mieszkańca (chyba po Luksemburgu) Ogólnie: jeździ mi sie tu dużo lepiej niż w Polsce, i człowiek nie jest nastawiony agresywnie do innych uczestników ruchu, tylko sie rozluźnia i uspokaja, i jadąc do pracy (nawet jak wstał lewą noga z łóżka) to zaczyna sie uśmiechać, jak ktoś mu ustąpi pierwszeństwa, potem on ustąpi komuś, ktoś mu ręką podziękuje i dzień zaczyna sie O.K.
Gerri
P.S.: pozdrawiam "szczerze ubawionego" Kolegę, któremu wcale nie zarzucałem, że dopiero zrobił prawo jazdy; była to uwaga OGÓLNA i bez podtekstów
