Worek pisze:
Problem z tym ma niestety moja żona i teściowa, które to w całej swej mądrości postanowiły mnie tym problemem obarczyć.
Ja rozumiem, że podobno dzieciom trzeba wszystko wyparzać, wygotowywać, sterylizować i gotować... ale co ma do tego jakieś biedne
mrowisko? Wsadź w nie łape i zobacz czy kąsają śmiertelnie. Nasza mała ma niecałe dwa lata, biega sama po całym ogrodzie i jakoś nie wpadł mi do głowy pomysł wyjaławiania trawy.
Nie wiem ile dziennie zjada pędraków i innych robali (oprócz przepisowego piachu i kamieni), ale na ślimaki mówi "fuj" więc pewnie próbowała

Mrówki, które łażą nam w domu zazwyczaj rozgniata, więc
nie mają szansy jej użreć.
Rozumiem jakieś gniazdo szerszeni - podobno do tego się woła strażaków.
Ktoś mi tak powiedział, jak już kilka sam osobiście wytrułem [złośnik]
Gab