Bo z chęcią zostanę donosicielem na takich skur..... myślących, że są królami dróg... powiem więcej może to być nawet moje nowe hobby:P
Przyznam się, że też myślę o tym, ale mam pewne wątpliwości.
Nie chciałbym się stać pieniaczem, który ze wszystkim leci na skrgę
i wszystkim mówi jak mają jeździć i jak się zachowywać.
A od uprzejmego soniesienia o debilach na drodze do pieniactwa droga pewnie niedaleka.
Niemniej poruszanie się niektórych osób po naszych drogach wymaga
jakiejś reakcji, aby uchronić innych uczestników ruchu.
Materiał zarejestrowany za pomocą sprzętu cyfrowego chyba nie może być dowodem w sprawie
A dlaczego nie?

Każdy dowód podlega ocenie sędziego i taki też może zostać poddany. Nie wiem czy istnieją w Polsce dowody odrzucane "z góry". Polska, to nie Ameryka
Poza tym, wszystkie systemy telewizji przemysłowych, to systemy cyfrowe. Nikt się nie bawi teraz w analogi. Zarejestrowane kamerami, w marketach, próby kradzieży czasem mają swój finał w sądach i nikt nie robi problemu z tytułu techniki zarejestrowania obrazu.
Po przekroczeniu prędkości , będzie się pojawiało ostrzeżenie , a po 15 sekundach będzie generowany mandat z dostawą do domu
Lepiej od razu ściągany z konta. I powiem Wam, że to bardzo dobre roziwązanie. Dziś mamy sytuację, którą można nazwać schizofrenią. W Polsce produkowane lub sprzedawane są auta, które mogą przekroczyć maksymalną dopuszczalną prędkość (130 km/h), przyznam się, że tego nie rozumiem. Skoro maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi tyla, a tyle, to produkowane auta powinny mieć automatyczne ograniczenia do 130 km/h. A tak to mamy sytuację taką jak w reklamie piwa bezalkoholowego "z oczkiem". Państwo pozwala produkować lub sprzedawać auta, które przekaczają 130 km/h, ale nie pozwala przekraczać tej prędkości (tutaj "oczko")
Uważam, podobnie jak cytowana przez Ciebie firma, że poziom regulacji ruchu samochodowego będzie zmierzał w przedstawionym kierunku. Mam nawet propozycję dla organów władzy. Rząd mógłby dotować zakup aut z systemem stale kontrolującym prędkość auta. Z tymże musiałaby to być znaczna dotacja, dajmy na to 50%. Osoba, która się zgadza, dostaje dotacje na zakup auta i wszyscy są szczęśliwi, żadnego przymusu. Ja bym sie połakomił. Bo nie jeżdże z prędkościami powyżej 130.
Do dotacji doszły by jeszcze upusty ubezpieczalni, które smae wprowadziłyby niższe stawki dla właścicieli takich aut. Bo wiadomo, niższa prędkość, mniejsza szansa na wypadek.
Natomiast nie zgadzam się na monitorowanie trasy, którą jadę. To już jest ograniczanie wolności obywatelskiej.