Pierwsze wrażenie wyrabia opinię. I, jak mojojojo napisał:
Cytuj:
klient nie jest już złem koniecznym
, a jest wręcz dobrem pożądanym. Sama restauracja pojazdu też nie kosztuje stu, dwustu, ani nawet tysiąca złotych. To co najmniej naście tysięcy. Więc właściciel zakładu powinien być wręcz zobligowany do zabiegania o klienta! Mam porównanie z holenderskim rynkiem. Tutaj, gdzie nie pójdziesz, to proponują ci kawę, herbatę, proszę usiąść... Dziś kupowałem pierścienie dystansujące wał korbowy w sportowej lancii. Dostałem właściwe kserówki i wszelkie informacje potrzebne do ich wymiany. Bo panowie z serwisu wiedzieli, że ciężko z dokumentacją do tych silników. A to tylko 20 €.
A wracając do tematu. Po takim przyjęciu, jakiego doświadczył aegm, to faktycznie ma powód by przestrzegać przed tą firmą. Bo nie obchodzi mnie to, czy ów ktosiu z warsztatu miał zły dzień, kaca, ukręcił sobie palucha kluczem, bo pomylił ze śrubą... Jego postawa przekłada się na jego pieniądze.
O klasie zakładu świadczy dbałość z jaką wykonuje się restauracje i wiedza. A to, co zaprezentowano tym motocyklem daje bardzo kiepskie świadectwo... Bo po co stosować przy restauracji metody charakterystyczne dla tamtej produkcji (np. cynowanie zamiast szpachli) i inne procesy utrzymujące autentyczność, schematy malowań, skoro i tak jeden z drugim "restaurator" pochromuje pół pojazdu, bo... bo tak. A że nie ma to zupełnie nic z autentycznością, to co? Takie działanie świadczy o niewiedzy i ignorancji zagadnienia.
A junaki, iże i im podobne maszyny mają status zabytku od niedawna. Odkąd zaczęło ich brakować na rynku. Dlatego też jest jeszcze sporo przykładów radosnej twórczości na ich przykładzie. Ale to samo dzieje się teraz z fiatami 125...