Witam ponownie po dlugiej nieobecnosci...Po powrocie ze Szkocji byl jeszcze jeden plan - wypad do bardzo malowniczej miejscowosci nad Morzem Irlandzkim a manowicie Blackpool. Wybralismy sie tam na 2 weekendy przed planowanym powrotem do Polski. Miejscowosc oddalona byla o okolo 70km od Nelson, wiec jakies 40 minut autostradami. Podroz niezbyt ciekawa, bo i blisko i w wiekszosci przetartym podroza do Szkocji szlakiem, roznice w trasie to zaledwie kilka kilometrow....Na miejscu, jak to w weekend w UK prawie niemozliwym okazalo sie znalezienie miejsca parkingowego - 0,5h krazenia po parkingach i czyhania na na jakies wolne miejsce...w koncu udalo sie

W miedzyczasie silnik zdazyl podniesc swoja temperature prawie do 100deg...jak sie pozniej okazalo nie pozostalo to bez sladu...

po powrocie ze zwiedzania i ogladania, otwierajac drzwi znalazlem karteczke informujaca mnie o przegrzewajacym sie silniku o nastepujacej tresci "CHECK WATER, YOURS ENGINE IS OVERHEATING'', (plama wody pod chlodnica) nie powiem ze nie bylem bardzo milo zaskoczony
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Czas znow byl mocno napiety wiec duzo czasu tam nie spedzilismy -pare fotek, piwo na molo i z powrotem.
Ostatnie 2 tygodnie pobytu w Nelson minely bardzo szybko, ciagle zylem chwila powrotu do Ojczyzny. Ostatnie dni przysporzyły sporo....smiechu. Jak zwykle przed dalsza wyprawa - zakupy biopaliwa w jednym z supermarketow roznoznaczne z wyczyszczeniem calego regalu z dostepnego tam oleju

Zaraz po zakupach udalismy sie do kafejki internetowej w celu wydrukowania mapy a bardziej przewodnia po drogach podczas powrotu....ja wyskoczylem wydrukowac przebieg trasy a Pawel zajal sie tankowaniem. Tu musze zaznaczyc ze aut stalo prawa strona na wysokim krawezniku zeby olej lepiej splywal...

Po szczesliwie zakonczonym tankowaniu udalismy sie jeszcze po zakup trunkow niezbednych przy wszelkiego typu pozegnaniach, do domu i tzrebabylo te trunki wyprobowac czy rzeczywiscie sa takie dobre, jak je chwala
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
Po pewnym czasie zdziwilem sie ze pozeganania moga byc tak zabawne i mile.....do czasu gdy do drzwi zapukal sasiad Anglik. Spodziewalismy sie raczej kogos innego, sam sasiad tez juz byl dosc mocno zasilony C2H5OH, ale zrozumialem go na tyle ze z mojego auta leje sie jakis olej

. Przestraszony wyskoczylem na ulice i stwierdzilem plane 2x2 metry oleju ktory wydobywal sie z wlewu paliwa. Bylo to skutkiem nieodpowiedzialnego zaparkowania auta prawa strona na krawezniku. I w tym momencie musze sie przyznac ze jedyna metoda bylo przeparkowanie auta....w zatloczonej waskiej uliczce, pod wplywem obawialem sie ze bedzie to niewykonalne....ale Bekon jakos mi w tym pomogl i akcja odbyla sie bez zadnych strat w ludziach i sprzecie, a problem cieknacego paliwa zostal zarzegnany. Pozostalo jeszcze wytlumaczneie tego sasiadowi, przed ktorego drzwiami owe zdarzenie mialo miejsce....wyjasnilem mu ze auto jest specjalnym testowym egzemplarzem nowego typu paliwa, ze jest to olej jadalny i ze to wsztko poplynie z pierwszym deszczem nie pozostawiajac zadnego sladu....Moje wyjasnienia okazaly sie zbyteczne bo okazalo sie ze sasiad....sprobowal tego paliwa

Chwila rozmowy, troche smiechu itd i z poworotem do domu konczyc z flaszka i jak sie okazalo soba....

nastepnego dnia, w niedziele najgorsza sprawa dalekich wyjazdow - pakowanie sie. Okazalo sie ze 500litrowy bagaznik jest pojemny ale nie az tak jak bym chcial....wiekszosc rzeczy wyladawala w luku bagazownym pozostala w przestrzeni miedzy tylna kanapa a siedzeniami. Pod reka przygotowane napoje, mapy etc...Zaplanowalismy nocleg w Luton w celu zmniejszenia trudow podrozy, wiec wyjechalismy po poludniu, prom mielismy w poniedzialek o 18.00, a na terminalu mielismy sie stawic 45 min przed. 350 km jakie dzielilo nas od Luton minely bardzo szybko, dojechalismy bez zadnych problemow...po drodze jednak zastanowila mnie jedna rzecz....co okolo 50km widzialem na poboczu auto czekajace najprawdopodobniej na pomoc drogowa....wiek tych aut nie przekraczal 12-15 lat...Podbudowalo mnie to ze zapuscilem sie tak daleko autem duzo bardziej leciwym i nie wygladalem jak tamci ludzie czekajacy na AA
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
W Luton pogaduchy z kuzynem, wieczorne wyjscie na kurczaka z frytkami piwo i spac. Ta noc miala byc relaksujaca przed kolejnym etapem podrozy jednak okazala sie bardziej meczaca niz przypuszczalem - goraco i inne lozko nie pozwolilo mi wyspac sie tak jak chcialem

Ale trudno....z rana szybki obchod miasta, wspominanie poprzednich pobytow, powrot do domu po autoi udanie siedo Sainsbury'ego po kolejna dawke OR. Tutaj znow wyslalem Pawla, i znow byl wypytywany przez kasjerke czy nie otwiera jakiejs restauracji. Pawel ladnie wytlumaczyl ze zamierza otworzyc punkt z frytkami i poto mu tyle vegetable oil
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
. Pozostalo malo czasu wiec zdecydowalismy sie na tankowanie na parkingu pod sklepem. I tutaj szok - prawdopodobnie przez spora ilosc Polakow mieszkajacych w tym miescie dostalismy riposte od Anglika ktory zaparkowal obok ze oszukujemy panstwo, nie placimy podatkow bla bla bla....

Zdziwilem sie takim nastawieniem tego czlowieka i zepsulo mi to troche humor....pozniej humor jeszcze bardzioej sie pogorszyl jak wyjechalem na M1 i ugrzezlem w sporym korku. Z Luton do Dover jest 190 km i liczylem ze zdazymy je zrobic w 2,5h. Chcialem wyjechac o 14, ale troche sie opierd...i wyjechalismy o 15, wiec po wyjechaniu z korka musialem zaczac nadrabiac stracony czas....srednia predkosc utrzymywala sie w przedziale 120-140km/h. Bylem wsciekly ze musze tak pilowac moj OM617, ale nie bylo innego wyjscia, na prom musielismy zdazyc....Na kilka kilometrow przed Dover z zadowoleniem stwierdzilem ze jestesmy na czas, niestety za szybko, za zakretem byl dluuuugi korek az do terminalu z ktorego myslelismy ze odplywamy. Myslelismy bo po 05h w korku dowiedzielismy sie ze nie potrzebnie zapuscilismy sie tak daleko bo nas zprom startuje z nabrzeza dla poduszkowcow ktory jest...na poczatku Dover, czyli po 100 metrach korka

bylismy juz bardzo mocno spoznieni....powinnismy zglosic sie na terminalu do godz 17.15 a bylismy o 17.50. Bylem pewny ze juz nas nie wpuszcza, z nerwow papieros za papierosem....Az t niespodzianka - na wjezdzie krotkie przedtswienie sytuacji, pogaducha z panem ktory obslugiwal szlabany i udalo sie wjechac. Moje zadowolenie i szczescie siegalo wtedy zenitu. Nasmrodzilismy jeszcze panu od szlabanow zapachem spalonych plackow i wjechalismy na prom...Wylaczenie silnika, gleboki oddech, zamkniecie Bekona i udanie sie na poklad. (Podczas rejsu w czesci dla aut nikt z pasazerw nie ma prawa przebywac. ) Kilka fotek oddalajacej sie Wyspy, godzina bujania i bylismy we Francji....i tu jedna z pamietnych chwil calego wypadu. Gdy zeszlem do auta napotkalem krecacego sie wokol niego czlowieka. Okazal sie nim jakis Anglik bardzo zafascynowany tym autem. Wypytywal jaki model, ktory rok, przebieg skad jestesmy, itd... bardzo podobal mu sie stan auta....Bylem zdziwiony jego mina, gestami z jakimi ogladal to auto, w zyciu sie z czyms takim nie spotkalem, zupelnie jakby zobaczyl jakies cudo
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
( ja wygladalem podobnie rok temu na stacji kolo Magdeburga jak wypatrzylem 300SEL 6.3 w stanie jak z fabryki)

Odpalenie silnika i start w 1000 milowa podróz powrotną. Francja szybko sie skonczyla, pierwszy postoj byl w Holandii na tankowanie. Tez krotka historyjka z tym zwiazana - ja zalewalem auto, Pawel poszel zaplacic...wyjal pieniadze, zaplacil i uslyszal od holendra polskie "dziekuje"

Tym milym akcentem opuscilismy Holandie i rozpoczelismy jak dla mnie najbardziej stresujacy etap podrozy a mianowicie Niemcy. Jak sie pozniej okazalo moje obawy byly niepotrzebne chociaz w pewnym momencie malo braklo...znow w okolicach Magdeburga wlewalem koncowke zapasow OR, chwile po skonczeniu owej czynnosci zupelnie kolonas przejechala niemiecka Polizei

Cale szczescie nie bylo juz zadnych sladow zbrodni jakiej dokonalismy

W drodze powrotnej juz nie chcialo nam sie tzrymac w cieniu aerodynamicznym ciezarowek totez wiekszosc trasy przedzieralismy sami. Polska granice przywitalismy w pieknej pogodzie, humory i morale od razu wzrosly....i na granicy po ktorkim spojrzeniu niemieckiego celnika ruszylismy w domu. Euforia spowodowana dotarciem do Ojczyzny zawsze wystepuje na stacji Orlenu - pierwszej stacji za granica, w koncu mzona poczuc ze jest sie w Polsce i bez wyrzutow sumienia zamknac auto, co rzadko zdarzalo mi sie podczas pobutu w UK
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
Zaraz za Szczecinem euforia opadla bo.....bo skonczyla sie autostrada i tutaj powrot do polskiej rzeczywistosci. Podczas calego pobytu poza granicami pouszalem sie po autostradach, szybko dojezdzajac do celu, praktycznie bez zmiany pasa ruchu po ktorym sie poruszalem. A tutaj wystarczyla furmanka, laweta z przyczepa lub TIR z jakas pasza zeby tracic sporoc zasu sunąc 70km/h za czyms takim przez kilkadziesiat kilometrow bez mozliwosci wyprzedzenia tego :/ No i w koncu dotarcie do Gdańska. Wypakowalem Pawla po czym odjezdzajac stwierdzilem ze cos jest nie tak....samochod z naprzeciwka jechal po moim pasie, tak mi sie wtedy zdawalo

Okazalo sie ze pozostala w glowie jedna rzecz z UK - podswiadomie skrecajac wyciagnalem luk i usytuowalem sie na lewej stronie jezdni. Gdyby nie szybkie spostrzezenie to na 500m przed domem zderzylbym sie z jakims plaskaczem
To chyba na tyle....jak w kazdym rozdziale fotki, a do tego maly bilans:
Podczas tych wakacji a mianowicie od 1.7.2007 do 30.9.2007:
- przebieg: 8148km
-zuzyte 2 sworznie w wahaczach dolnych i jeden gorny
-spalone 690,62 litry paliwa dla zainteresowanych polecam strone
http://www.spritmonitor.de/en/detail/173547.html
-mnostwo przygod ktorych tylko czesc opisalem w powyzszym poscie. Przebieg zwiekszyla jeszcze wyprawa do Muszyny, na solidne podsumowanie wakacji przy butelce slowackiej Sliwowicy
Z powrotu juz nieco mniej fotek, ale jakies sa
1. Droga do Blackpool
2. Charakterystyczna wieza w Blackpool, widac tez polkilometrowa plaze - akurat byl odplyw
3. Konstrukcja mola - dziwilem sie ze to jeszcze stoi wszelkie elementy stalowe byly w dosc powaznie zaawansowanej korozji....czarny kolor to akurat nie jest guma taka jak wystepuje w podwoziach Beczek
4. Widok z ringu Londynu na Tamize
5. Zdjęcia z promu:
- nabrzeze portu w momencie odbijania od brzegu...
- zainspirowala mnie moc 24000KM silnikow promu - wysokosc bialej fali za statkiem okolo 2 metrow
- oddalająca sie Wielka Brytania, w tle Hoover Port czyli nabrzeze dla poduszkowców
- dysze steru strumieniowego promu...
6. Bekon w Muszynie, nieopodal piknego zabytkowego drewnianego kosciółka
Nie powiem ze nie licze na jakies komentarze
KONIEC