lysy2 pisze:
hej
pisze poniekad z autopsji, bo mnie spotkalo wczoraj przy -28'C
jadąc czułem jakby palącą się gume spod maski, ale nic sie nie palilo za wyjatkiem oleju silnikowego !
co sie stalo:
najprawdopodobniej para wodna zamarzla w odpowietrzeniu silnika i cisnienie w gornej czesci silnika wywalilo mi sporo oleju przez bagnet i uszczelke pokrywy zaworow, tak ze spalal sie on na kolektorze
teraz silnik jest usyfiony, a poziom oleju spadl niewiele powyzej minimum
trzeba na to uwazac(w dieslach takze), bo moze wywalic nawet siemering na wale, a duzy ubytek oleju moze spowodowac zatarcie sie silnika !!
rada:
po mrozie, a przed odpaleniem przetkac odpowietrzanie silnika (rurka na gorze pokrywy zaworow). ew. odpalic z odkreconym korkiem wlewu oleju i zakrecic go jak silnik bedzie mial dodatnia temp. (gdy odmarznie co ma odmarznac :) )
mam nadzieję że masz rację z tym olejem. To samo mi się wydarzyło w poniedziałek, smród palonego oleju, cisnienie spadło poniżej jednego, dym spod maski. Dojechałem tak kilka kilometrów do ciepłego garażu gdzie dopiero otworzyłem maskę, cały silnik zalany olejem, tak się wku.....łem że nie już się nawet nie doszukiwałem co sie stało.
olej jest nawet we wrąbku korka
a gdyby jednak nie to, to co sie mogło innego stać?