Moja mercedesina przynajmniej raz na miesiąc naciąga mnie na wydatki. Trudno, jakoś mnie to nie dziwi biorąc pod uwagę stan wyjściowy samochodu. Jednak radość z przywracania auta do coraz lepszego stanu daje wystarczająco dużo satysfakcji.
Na samym początku była wielka akcja "blacharka", która jak widać przyniosła fajne efekty. W tym roku wymienione zostało niemal całe zawieszenie (przede wszystkim tuleje gumowe), cały układ kierowniczy (łącznie z przekładnią), dyferencjał na cichy, oraz jedna półoś. Elementy gumowe jak wiadomo muszą być nowe, ale najdroższe części jak dyfer, czy przekładnia kierownicza na szczęście walały się po warsztatowym strychu, dzięki czemu z kosztami znowu nie było tak tragicznie.
Opanowałem również gaźnik, który przez pierwszy rok eksploatacji pozostawał nietknięty, bo bałem się go dotykać po tym czego się naczytałem o nim na forum. Praktyka okazała się zupełnie inna i nie mogę o nim złego słowa powiedzieć, pozatym że był mocno rozregulowany gdze tylko mógł.
Przez ostatnie 30 tysięcy kilometrów auto cieszyło całkowitą bezawaryjnością, a jeśli coś miało być wymienione dawało o sobie znać odpowiednio wcześniej. Jedynie rozrząd milczał do samego końca, albo ja nie umiałem go słuchać i w efekcie skończyło się unieruchomieniem auta, o czym pisałem
w tym temacie. Na szczęście nie było to unieruchomienie znane z typowych historii o rozrządach. U mnie sypnęło się to po najmniejszej linii oporu i łańcuch przeskakiwał tylko na zębatce wałka pośredniego, co kończyło się przestawieniem zapłonu.
Po świętach wkońcu przyszła pora na wymianę i musiałem się z tym spieszyć, bo auto było mi potrzebne na sylwestra. Z tego powodu musiałem kupić zestaw Febi, który mi odradzał kolega McCoy (przynajmniej łańcuch)... Ostatecznie spodziewałem się większego rozczarowania, ale nie było tak źle. Łańcuch Febiego wyglądał tak samo jak mój stary i szczerze mówiąc nie wzbudza obaw. Może odnoszę takie wrażenie, bo nie miałem okazji zobaczyć oryginału... Niemniej jednak silnik dostał cały nowy komplet, wszystko Febiego, oprócz dwóch zębatek, które są Swaga.
Z tej okazji kilka fotek.
Nowy zestaw:
Zaczyna się patroszenie:
Jak dla mnie konstrukcja tego silnika wydaje się być wyjątkowo delikatna.
A teraz najlepsze - porównanie zużytych elementów do nowych.
Na początek zębatka wału:
Nie wygląda tragicznie prawda?
A co powiecie na to?
Już lepiej nie?
Jeszcze łańcuch. Ten nie był tragiczny, jednak trochę zużyty.
Cała zbawa trochę kosztowała... 760zł a to ze względu na drogi włek pośredni - 380zł. Myślę, że mimo wszystko warto, a przy mojej jeździe powinienem mieć spokój na 10lat
Czas operacji to 12 godzin, ale to na pierwszy raz. Myślę, że następnym razem będzie szybciej, bo już trochę poznałem ten silnik.
Po złożeniu i odpaleniu rewelacja! Następnego dnia od razu 530km pokonane bez przeszkód. I nech tak będzie jak najdłużej.
Kolejna inwestycja to nowy reduktor LPG. Na szczęście to już niewielki wydatek, a efektów spodziewam się świetnych.
A i jeszcze apropo LPG. Przy okazji wyregulowałem zawory. Od ostatniej regulacji przejechałem 30tyś km. Wszystkie ssące bez zmian, natomiast wszystkie wydechowe miały luz mniejszy o ok 0,10mm (właściwy luz to 0,30mm). Wygląda na to że LPG daje o sobie znać... Trzeba się spodziewać, że kiedyś silnik doczeka "kapitalki".
Pozdrawiam.