Witam,
mam problem z odpalaniem silnika (3.5 V8 w109, automat, 1971 r). Może Wy mi pomożecie.
Zaczęło się tak - ojciec zagotował wodę w silniku (spadło mu cięgno gazu i jechał dalej ok 1 km). Od razu zgasił motor. Po ostudzeniu próbował odpalić i nic. Wyglądało na problem z rozrusznikiem, aczkolwiek wcześniej nie sprawiał on problemów. Po przekręceniu kluczyka kontrolka się świeciła ale nie przygasała w momencie próby odpalenia. Przy silniku słychać było pojedyncze "tyknięcie" przy próbie odpalenia.
Oczywiście wyeliminowaliśmy kwestie akumulatora. Samochód został odholowany (kilkadziesiąt metrów) do warsztatu. Sprawdzono podłączenie przewodów do rozrusznika - wszystko było ok. Nagle auto odpaliło bez problemu. Po przejechaniu kilku kilometrów i zgaszeniu, problem powrócił. Ktoś zasugerował, żeby przejechać dźwignią zmiany biegów na włączonej stacyjce w dół i w górę i spróbować ponownie. O dziwno pomogło i silnik odpalił. Dziś rano to samo. Odpalił dopiero po jednokrotnym przejechaniu dźwignią w górę i w dół.
Macie pomysł, co się mogło stać. Czy to zwykła awaria rozrusznika, która zbiegła się w czasie z zagotowaniem wody, czy może jest jakiś inny problem? Jakiś czujnik w skrzyni biegów?
Będę wdzięczny za każdą pomoc.
Pozdrawiam,
Michał