> Co do C i kośtów
miesięcznie nabijam ok 3-4 tkm, i najczęstsze wymiany dotyczą przedniego zawieszenia.
Zibi, sypnij szczegółami, co klękło?
> poza tym największy ból to blacharka i wyposażenie (uszczelki, szyby, mechanika szyb) od przedniego słupka do tyłu, WSZYSTKO jest zupełnie inne, reszta (zawiecha, wydech, silnik i skrzynia (podwieszenia)) są identyczne.
Przechodziłem to z moim pierwszym własnym samochodem i jednocześnie pierwszym coupe (nick zdradza z jakim).
"Balbina" pełni zaszczytną funkcję second-car i ma u mnie lekką emeryturę. Wyprowadzam ją na spacery, gdy podróż przypadnie mi w ładny dzień, na gładkiej i pustej trasie (pustej, bo wyprzedzanie przy jej 58 koniach nie przychodzi łatwo) - miło złapać się tej staromodnej cienkiej kierownicy (kręci się nią tak leciutko jakby koła wisiały w powietrzu), usiąść na miękkim fotelu, pogmerać długim drążkiem (wybiera biegi dużo lżej i precyzyjniej niż w moim normalnym wozie), posłuchać rasowych pomruków tego niesportowego silnika za plecami (jakby ratlerek naśladował szczekaniem bernardyna), pobawić się tą rzekomo niebezpieczną nadsterownością na zakrętach, a przy okazji powpędzać w kompleksy właścicieli nowych plastikowych podsterownych kompaktów, w tak wskazówki poziomu paliwa kiwającej się na wirażach.