Witam,
chciałbym zaprezentować w tym miejscu modyfikację mojego samochodu,
którą udało mi się zakończyć jakiś czas temu.
Relacja dopiero teraz - brak czasu, a właściwie chęci aby usiąść i zebrać
całość informacji w jednym miejscu.
Zdaję sobie sprawę, że takie modyfikacje mogą zostać ocenione różnie na tym forum.
Dlatego temat umieszczam w HP, a dodatkowo wiem, że kilka osób jest
moimi poczynaniami jednak zainteresowanych.
Cała akcja to wynik moich zainteresowań/hobby nietypowymi rozwiązaniami oraz ogólnie motoryzacją
raczej klasyczną. Samochód i tak ma u mnie tzw. "dożywocie" a w tym wątku (w który wciąłem się komuś):
http://www.w114-115.org.pl/j/index.php? ... n&Itemid=3można dowiedzieć się dlaczego nie zależy mi oryginalności pojazdu.
Do rzeczy.
Pacjent: C123 1981r.
Dawca: W126 500 SE 1987r. RHD
Operacja: swap silnika M117 oraz całego przeniesienia napędu (ASB, wały, most).
Poniżej fotorelacja co i jak

Widok ogólny:





Tu krótki film co mój Mercedes potrafi (proszę oglądać koniecznie z włączonym dźwiękiem

):
http://www.youtube.com/watch?v=50Fx911F8OMMocowanie bloku silnika.
Oryginalne łapy z M117 zostały zamienione miejscami z prawej na lewą i odwrotnie.
Dodatkowo trzeba było zastosować dystanse (2 cm grubości) z twardej stali kwasoodpornej.
Motor pochodzi z nadwozia RHD co wymusiło zakup rozrusznika z wersji LHD.
Niestety zabrakło miejsca w pobliżu przekładni kierowniczej.



Kolektory wydechowe wymagały skrócenia ok. 4 cm.


Chłodnica z dawcy ma 70 cm szerokości.
Miejsca w komorze C123 było u dołu dosłownie 68 cm

Trzeba było nieznacznie porzeźbić - góra bez przeróbek.


Skrzynia biegów zmieściła się bez problemu - pasowała poduszka, łapa mocująca - zero przeróbek.
Wał z dawcy z racji różnych długości nadwozi musiał zostać skrócony (obie części).
Teraz już nie pamiętam o ile, ale to nie problem - wystarczy wejść pod samochód i przymierzyć.
Nie były to duże kawałki.

Most w dawcy z 1987 roku był oczywiście 2-seryjny i żeby go zamontować trzeba by było kombinować.
Most z 1 serii pasował idealnie bez ani jednej przeróbki

Został wymieniony na zasadzie plug-and-play.
Półosie zostały z pacjenta, bo z dawcy byłby by za długie, a dodatkowo były większe przekrojem.
Mocowanie półosi od strony dyfra podpasowało.


Układ wydechowy został zbudowany indywidualnie.
Niestety nie mam jeszcze zdjęć tego co istnieje. Pewnie niedługo je zrobię.
Ogólnie opisując, to od kolektorów biegną dwie rury w dół.
Łączą się z tzw. siateczkami czyli połączeniami elastycznymi.
Dalej biegną dwie rury i w okolicach połowy pojazdu łączą się z tłumikiem
wyciętym z oryginalnego układu wydechowego z dawcy (czerwone zaznaczenie).
Tam następuje kompensacja gazów wydechowych.
Za tłumikiem dwie rury rozchodzą się pod skosem na obydwie strony samochodu.
Na skosach zmieściły się tłumiki przelotowe o przekroju okrągłym.
Zakończone są podwójnymi rurami ze stali kwasoodpornej polerowanej
ściętymi pod skosem prawie równo z progiem. Wszystkie rury wraz z końcówkami mają fi 60mm.
Pomysł na taki wydech to moja fanaberia oraz bardzo duża chęć słyszenia pracy V8

To mój słaby punkt czyli audiofilskie podejście do pracy silnika.
W sumie to w całym przedsięwzięciu bardziej mi zależało na brzmieniu silnika
niż na osiągach. Mimo iż wydech jest przelotowy nie jest bardzo uciążliwy dla otoczenia.
Warunek to normalna eksploatacja czyli normalna jazda miejska bez przygazówek itd.
Silnik wtedy spokojnie utrzymuje się w wartościach obrotowych rzędu 1000 - 1500 obr/min
max. 2000 obr/min. Piekło zaczyna się gdy się "depnie" ale to akurat muzyka dla moich uszu

i w sumie nie tak często się to zdarza.



Zegary

Zapowiadało się strasznie, a okazało się banalnie.

Obrotomierze dawcy i pacjenta są wyskalowane identyczne. Różnice to czcionka

Przełożyłem tylko mechanizm obrotomierza z dawcy - o dziwo pasował idealnie.
Zero przeróbek nowych otworów itd. Przykręciłem go dosłownie tymi samymi śrubkami.

Prędkościomierz to już był większy problem, ale nie było źle

U pacjenta prędkościomierz to mechaniczny twór napędzany linką, a u dawcy to elektroniczna płytka
z mechanizmem reagującym na impuls elektryczny.
Niestety płytkę trzeba było dość mocno powycinać celem dopasowania do obudowy zegarów pacjenta.
Mimo, że nie było to zbyt profesjonalne, udało mi się zrobić to dosyć solidnie i trwale.
Nic nie lata, nie tłucze się czy drży.
Tarczę zdecydowałem się zbudować indywidualnie.
U dawcy było ona okrągła, ale ścięta u dołu. Pacjent ma tarczę okrągłą w całości.
Z tarczy dawcy odrysowałem skalę w km/h oraz okienko na licznik w milach
(jest on mechaniczny więc nie widziałem możliwości przerobienia na kilometry)
Z tarczy pacjenta odrysowałem kształt oraz czcionki.
Tarczę wyciąłem za pomocą frezarki CNC z blachy aluminiowej anodowanej na kolor czarny.
Następnie nadruk został wygrawerowany laserem w/g nowego wzoru.
Licznik przebiegu dziennego musiałem pominąć.
Mechanizm kasowania u pacjenta odbywał się wew. mechanizmu za pomocą naciśnięcia cięgła,
natomiast u dawcy odbywało się to w przeciwnym kierunku.
Stwierdziłem, że nie chce mi się ścierać z tym problemem i licznik dzienny kręci się,
ale pod tarczą w której w tym miejscu nie ma po prostu okienka.

Od lewej: nowa tarcza, nadruk, efekt końcowy.

Jeśli chodzi o tarczę ze wskaźnikami po lewej stronie zegarów to zostały one z pacjenta.
Ciśnienie oleju, temperatura cieczy chłodzącej oraz poziom paliwa to wartości fizyczne.
W obu przypadkach są identyczne.
Podsumowując, swap mechanicznie był naprawdę dość prosty i pozbawiony rzeźby,
która np. znacznie zagrażałaby bezpieczeństwu czy solidności konstrukcji.
Kłopoty były z tzw. pierdułkami oraz przełożeniem instalacji elektrycznej,
która była z auta brytyjskiego czyli RHD - wszystko na odwrót.
Przykład: kompy które u dawcy mieszczą się w nogach pasażera u pacjenta wyszły
nad pedałami, mało było tam miejsca na nie. Trzeba było przedłużać 23-żyłową wiązkę.
To i w ogóle całe ułożenie instalacji i wiele innych poprawek po wykonawcy wykonałem ostatecznie sam,
bo była straszna fuszera. Ogólnie kilka szczegółów nie jest mi znanych,
ponieważ wykonywał je elektromechanik, który nie chciał za wiele o tym mówić.
Z tego etapu jestem najmniej zadowolony. Fachowiec okazał się dość słaby i też troszkę nabroił,
ale to temat na inną opowieść

Ostatecznie wszystko działa jak należy.
Tu kilka innych zdjęć z przebiegu akcji.
Dawca.

Pacjent bez poprzedniego reaktora M102.

Reaktor M102.

Pacjent i nowy reaktor M117.

Chwilę po przeszczepie.

C123 500 CE obecnie.



Ogólnie z całości jestem bardzo zadowolony.
Samochód z zewnątrz z wyjątkiem wydechów oraz wewnątrz wygląda nie pozornie
i nic nie zdradza nietypowego układu napędzającego. Oto chodziło.
Pojazd przemieszcza się bardzo sprawnie i żwawo. Amatorsko zmierzyłem czas
od 0 do 100 km/h i wyszło mi ok. 7 sekund.
Po pobieżnym przeliczeniu całość przytyła raptem ok. 70 kg. M117 jest aluminiowy,
a M102 żeliwny. Mój Mercedes został zważony i z 3/4 baku paliwa waży równe 1500 kg.
Tu widać

że przód siadł niewiele. Samochodem w tej konfiguracji poruszam się od ok. 2 miesięcy.
Po tym czasie doszedłem do wniosku, że konieczna jest zmiana elementów
resorujących zawieszenia. Przód na większych nierównościach jakby dobija,
a przy większych prędkościach samochodem lekko nosi po drodze.
Pewnie po części jest to zasługa już trochę wysłużonych poszczególnych elementów.
Dodatkowo przy nowych parametrach w szybkich zakrętach nadwozie nie przyjemnie
wygina się, a czasem przy zerwaniu przyczepności, co nie jest problemem, trudno się go prowadzi.
Nie mam jeszcze konkretnego pomysłu na to, ale wiem że muszę pomyśleć nad
dobraniem nowych sprężyn oraz nad zmianą profilu ogumienia na niższe, bo na obecnych
"balonach" dość nim buja. Powiem tak: do jazdy bulwarowej jest jak najbardziej ok, ale
w innych sytuacjach wykorzystujących potencjał nowej jednostki napędowej oczekiwałbym
czego innego. Jeśli chodzi o hamulce to w mojej opinii wszystko jest jak należy.
Wystarczają w zupełności i nie mam zamiaru nic zmieniać.
Na koniec poruszę temat, o który dość często jestem pytany - spalanie

Z racji, że jest to auto weekendowe, hobbystyczno-rekreacyjne, mało interesował mnie przepał.
Z tabeli znany mi był apetyt na paliwo w W126 500 SE i z tym się liczyłem.
Ostatecznie wyszło tak, że po strojeniu i diagnostyce M117 w profesjonalnej firmie we Wrocławiu,
wymianie na nowe układu WN (przewody, świece, kopułka, palec rozdzielacza, cewka),
oraz biorąc pod uwagę fakt, że całość jest lżejsza od W126 500 SE spalanie w ruchu miejskim
na 100 km średnio wyszło ok. 13,5 litra. Wiem, że taki wynik może spotkać się z różnymi komentarzami,
ale piszę co mi wyszło, przecież sobie nie dodam
Jest to informacja uzyskana po przepaleniu 5 pełnych baków.
Spalanie w trasie nie jest mi znane.
Samochodem śmigam w około komina, czasem do pracy i dla przyjemności po okolicy.
Na razie najdalej byłem We Wrocławiu - 3 razy. Myślę, że z 2 litry można spokojnie urwać.
Ze spalania jestem oczywiście zadowolony

To już chyba wszystko co miałem do przekazania.
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam wszystkich, którzy tu zajrzeli

PS: już niedługo kolejne zdjęcia od spodu pojazdu.