MB/8 Club Poland - Klub i forum miłośników samochodów Mercedes-Benz

Forum dyskusyjne klubu właścicieli i miłośników samochodów marki Mercedes-Benz
Dzisiaj jest czw mar 28, 2024 5:38 pm

Strefa czasowa UTC+01:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 72 ]  Przejdź na stronę 1 2 3 4 5 Następna
Autor Wiadomość
Post: pt gru 09, 2011 12:26 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
Jako, że drogich koleżanek nie widać i nie słychać to na rozgrzewkę w tym dziale postaram się w miarę systematycznie zamieszczać bajeczki z morałem. Łatwe, lekkie i przyjemne a przy okazji pouczające. Ten dział wybrałem celowo, ze względu na większą wrażliwość kobiet na sprawy ducha.


Żyło sobie zwyczajne małżeństwo. Mąż miał na imię Jan, a żona Helena. Mąż po pracy siadał w fotelu i oglądał telewizor lub czytał gazetę. Żona jego, Helena, przygotowywała kolację. Podając mężowi kolację, ciągle burczała, że on w domu nic pożytecznego nie robi, pieniędzy mało zarabia... Jana denerwowało burczenie żony. Ale nie odpowiadał jej obraźliwie, tylko w myślach sam do siebie mówił: "Sama – leń i flejtuch, a jeszcze innych poucza. Kiedy braliśmy ślub, była całkiem inna – piękna i czuła".

Pewnego razu, wracając do domu, w myślach zwrócił się do Boga: – Boże mój, Boże mój! Nie układa się to moje życie. Czy całe wieki będę się męczył z taką zrzędliwą i brzydką żoną? To męczarnia, a nie życie.
I nagle usłyszał Jan cichy głos Boga:
– Mój synu, twojemu nieszczęściu mógłbym zaradzić i dać ci piękną Boginię za żonę, lecz jeśli sąsiedzi zobaczą nagłą odmianę twego losu, to w wielkie zdumienie wpadną. Zróbmy tak: ja twoją żonę stopniowo będę zmieniał, wcielając w nią ducha Bogini i poprawiając jej wygląd zewnętrzny.
Ale zapamiętaj również to, że gdy z Boginią chcesz żyć, to i twoje życie godne Bogini winno być.
– Dziękuję Ci, Boże. Dla Bogini to każdy mężczyzna swoje życie zmieni. Powiedz mi tylko: kiedy zmiany w mojej żonie zaczniesz robić?
– Nieznacznie zmienię ją już teraz. I z każdą chwilą będę dokonywał zmian na lepsze.

Jan wszedł do domu i usiadł w fotelu, z gazetą przed telewizorem. Lecz jakoś mu nie idzie czytanie ani oglądanie. Niecierpliwi się, by spojrzeć – czy chociaż ciut, ciut się zmienia jego żona?
Wstał, otworzył drzwi do kuchni, ramieniem oparł się o futrynę i uważnie zaczął się jej przyglądać.
Stała odwrócona plecami i zmywała naczynia po kolacji. Helena poczuła wzrok na sobie i odwróciła się do drzwi. Ich oczy się spotkały. Jan, patrząc na żonę, myślał: "Nie, żadne zmiany w mojej żonie nie zaszły".
Helena, widząc niezwykłe zainteresowanie męża i nic nie rozumiejąc, odruchowo poprawiła swoje włosy. Rumieńcem oblały się jej policzki, gdy zapytała:
– Co ty, Janie, tak mi się przypatrujesz?
Nie wymyśliwszy nic lepszego, Jan odrzekł zmieszany
– Może pomóc ci naczynia zmywać? Tak mi jakoś przyszło do głowy...
– Naczynia? Pomóc mi? – cicho pytaniem na pytanie odpowiedziała zdziwiona żona, zdejmując upaćkany fartuch. – Już je właśnie umyłam.
"No tak, dosłownie w oczach zachodzą u niej zmiany – pomyślał Jan – raptem piękniejsza się zrobiła". I sam zaczął wycierać naczynia.

Na drugi dzień z niecierpliwością spieszył Jan po pracy do domu. Bardzo chciał popatrzeć, jak się przemienia jego zrzędliwa żona.
"Może dużo już jest w niej z Bogini? A ja wciąż taki sam jak dawniej. Na wszelki wypadek kupię kwiaty." Otworzył drzwi do domu i osłupiał z wrażenia.

Przed nim stała Helena w wyjściowej sukni, tej samej, którą kupił jej rok temu. Elegancko uczesana, ze wstążką w włosach. Zmieszany, niezdarnie podał kwiaty, nie odrywając wzroku od Heleny.
A ona wzięła kwiaty, wydała cichy okrzyk zaskoczenia i opuszczając rzęsy, oblała się rumieńcem.
"Ach, jakie przepiękne rzęsy mają Boginie! Jakie są wrażliwe! Jakie niezwykłe jest ich wewnętrzne piękno i zewnętrzny wygląd!"
I Jan z kolei wykrzyknął z zaskoczenia, widząc na stole zastawę od, serwisu, dwie zapalone świece i dwa kielichy do wina oraz dania kuszące boskim aromatem.

Kiedy oboje siedli za stołem, Helena nagle poderwała się, mówiąc:
– Zapomniałam włączyć telewizor, gazety masz tutaj.
– Nie trzeba – odpowiedział Jan szczerze. – Lepiej powiedz, jak chciałabyś spędzić jutrzejszy dzień?
– A ty? – zapytała zdumiona Helena.
– Przez przypadek kupiłem dwa bilety do teatru. Ale w dzień może zechcesz się przejść po sklepach. Trzeba by najpierw pójść do sklepu i kupić ci odpowiedni strój. (O mały włos nie powiedział: "strój godny Bogini")
Zmieszał się, spojrzał na żonę i aż krzyknął z zachwytu.

Przed nim za stołem, z tajemniczym, nieco pytającym uśmiechem,
z promieniującą szczęściem twarzą i blaskiem w oczach
siedziała Bogini.

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: pt gru 09, 2011 7:08 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn cze 25, 2007 3:08 pm
Posty: 2149
Numer GG: 309237
Lokalizacja: Warszawa
Paweł w Świętego Mikołaja też wierzysz? [zlosnik2]

_________________
V-ce Prezes MB/8 Club Poland
560SL, 560SEC, 280SEL 4.5, s115, 230C,W123 300usa, C111 5.0 puzzle, 1502, 635CSi, 840Ci, 911 3.0SC targa, XJS 4.0


Na górę
Post: pt gru 09, 2011 9:49 pm 
Offline
Swoja BABA
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw cze 05, 2003 9:12 pm
Posty: 726
Lokalizacja: Warszawa
no a gdzie morał? :) bo, że to bajka -to pewne :) [zlosnikz]

_________________
Małgosia
Skarbnik MB/8 Club Poland

W114 250 '71 Amelka:)
Yariska AMG:) 1.4 '10


Na górę
Post: pt gru 09, 2011 10:05 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
udam że nie widzę tych dwóch wypowiedzi, co kłodą stają się przy nodze i mój zapał niweczą...i w drodze wyjątku dodam jeszcze jedną. Ps. jak ciężko być człowiekiem w brutalnym świecie Mercedesiarzy [palacz]

Była sobie raz staruszek, któremu zmarła żona i mieszkał zupełnie sam. Przez całe życie ciężko pracował jako krawiec. Jednak wiele złych wydarzeń spowodowało, że pozostał bez grosza, a był już tak stary, że nie mógł pracować, by się utrzymać. Ręce trzęsły mu się za bardzo, by móc posługiwać się igłą, a wzrok miał zbyt zamroczony, by móc zrobić równy szew. Miał troje dzieci, ale wszystkie były już dorosłe i założyły własne rodziny, i były tak bardzo zajęte codziennymi obowiązkami, że ledwo starczało im czasu na odwiedzenie ojca raz w tygodniu i spożycie z nim niedzielnego posiłku.
Staruszek stawał się z biegiem czasu coraz słabszy, a dzieci odwiedzały go coraz rzadziej.
- Nie chcą mnie obok siebie teraz – mawiał sam do siebie – bo boją się, że stanę się dla nich ciężarem.
Aż pewnego dnia wpadł na pomysł. Następnego ranka poszedł odwiedzić swojego przyjaciela stolarza i poprosił go, by ten zbudował wielką skrzynię. Następnie udał się do ślusarza i zamówił wielki i stary zamek do skrzyni.
Na koniec poszedł do szklarza i poprosił o odłamki szkła. Staruszek zaniósł do domu skrzynię, wypełnił ją po brzegi odłamkami, zamknął i wsunął pod stół kuchenny. Kiedy jego synowie przyszli na obiad, od razu ją zauważyli.
- Co jest w tej skrzyni? – zapytali, zaglądając pod stół.
- Och, nic – odpowiedział staruszek. – Tylko trochę starych rzeczy.
Synowie podnieśli skrzynię, żeby ocenić jej wagę, potem nią potrząsnęli i usłyszeli ze środka delikatny brzęk.
- Musi być pełna złota, które odkładał przez te wszystkie lata – zaczęli szeptać między sobą.
Tak mówili między sobą i doszli do wniosku, że trzeba trzymać skarb pod kontrolą. Zdecydowali się mieszkać na zmianę ze starszym ojcem i w ten sposób opiekować się przy okazji również nim. W pierwszym tygodniu przeprowadził się do ojca najmłodszy syn i opiekował się nim, i gotował dla niego.
W następnym tygodniu była kolej drugiego syna, a w trzecim tygodniu – najstarszego.
Wszystko toczyło się w ten sposób przez jakiś czas.
W końcu ojciec zachorował i umarł. Synowie urządzili mu piękny pogrzeb, ponieważ wiedzieli, że pod stołem w kuchni ukryta była fortuna – dlatego teraz mogli pozwolić sobie na wydatki dla biednego staruszka.
Kiedy ceremonia się skończyła, szukali po całym domu, aż w końcu znaleźli klucz, którym otworzyli skrzynię. Oczywiście znaleźli w niej tylko szkło.
- Cóż za obrzydliwy żart! – powiedział najstarszy syn. – To okropne zrobić taki żart własnym synom!
- Ale co innego mógł zrobić? – rzekł drugi syn. – Musimy być uczciwi sami przed sobą. Gdyby nie ta skrzynia, zaniedbalibyśmy własnego ojca aż do końca jego dni.
- Bardzo się wstydzę – zapłakał najmłodszy. – Nasz ojciec musiał skłamać, żebyśmy przypomnieli sobie przykazanie, którego nauczył nas, gdy byliśmy jeszcze dziećmi.
Lecz najstarszy syn obejrzał uważnie skrzynię, by zobaczyć, czy nic nie kryje się jeszcze pomiędzy odłamkami szkła. Wysypał je na podłogę, aż skrzynia był zupełnie pusta.
Wtedy trzej bracia zajrzeli w ciszy do środka, gdzie widniał napis, pozostawiony dla nich na dnie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”.

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: pt gru 09, 2011 10:51 pm 
Offline
Swoja BABA
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw cze 05, 2003 9:12 pm
Posty: 726
Lokalizacja: Warszawa
mojojojo13 pisze:
udam że nie widzę tych dwóch wypowiedzi, co kłodą stają się przy nodze i mój zapał niweczą

ależ dlaczego tak uważasz, pomysl bardzo zacny....
co do pierwszej-samo życie.. każda żona i każdy mąż na początku są dla siebie Bogiem i Boginią [zlosnikz] , a potem proza życia to wymiata... nie zmienisz porządku świata...
co do drugiej-również bardzo prawdziwa opowieść, ale juz nie bajka...
ps. jak widac, kobiety nasze forumowe może stoją przy zmywaniu garów, a panowie oglądaja telewizor- jak w przypowieści :) i nie mają czasu na wypowiedzi... a ja mam zmywarkę przypadkiem :) ale daj im szansę :)

_________________
Małgosia
Skarbnik MB/8 Club Poland

W114 250 '71 Amelka:)
Yariska AMG:) 1.4 '10


Na górę
Post: sob gru 10, 2011 7:32 am 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
Malgosia pisze:
udam że nie widzę tych dwóch wypowiedzi, co kłodą stają się przy nodze i mój zapał niweczą

to był oczywiście i jak najbardziej żart...a tymczasem kolejna bajka

"Pewien mnich uskarżał się Bogu, że aż pięć razy dziennie Go odwiedza, a Pan Bóg jeszcze ani razu w życiu nie był u niego. Bóg się uśmiechnął i obiecał, że jutro złoży mu wizytę. Zakonnik zrobił wielkie sprzątanie (takie jak na Wielkanoc), a później czekał na obiecane odwiedziny. W tym czasie trzy razy wzywano go na furtę: do dziecka - dał mu jabłko; do żebraka - obdarował go bochenkiem chleba; do szukającego rady - pożyczył mu książkę. Za każdym razem bardzo się spieszył, aby nie przegapić odwiedzin Dostojnego Gościa. Ale On jakoś nie przychodził.

Następnego dnia na modlitwie robi Panu Bogu gorzkie wyrzuty, że nie dotrzymał słowa. Bóg uśmiechnął się, pokazał jabłko, chleb i książkę i powiedział:

- Trzy razy chciałem cię odwiedzić, ale za każdym razem nie miałeś dla mnie czasu."

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: ndz gru 11, 2011 11:20 am 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
na posterunku...więcej kolejna bajeczka (Ps. bajki prezentuje dzięki takiej jednej wyjątkowej osobie, która mnie nimi zaraziła)

O drodze donikąd

Tuż za wsią droga rozgałęziała się w trzech kierunkach. Jedna wiodła do morza, druga do miasta, a trzecia – jak wszyscy od dawien dawna zgodnie twierdzili – donikąd. Taką też odpowiedź otrzymał mały Jaś, ilekroć pytał, dokąd prowadzą te trzy drogi. Oswoił się już z tą informacją, nie mógł tylko zrozumieć, dlaczego i po co zbudowano tę trzecią drogę donikąd.
- Nikt jej nie budował, ona tu była zawsze – kontrastowali zirytowani rozmówcy.
- A czemu nikt jeszcze nie szedł tą drogą, żeby zobaczyć, dokąd prowadzi – nie dawał Jaś za wygraną.
- Głupi jesteś (koronny argument), jeżeli ci się mówi, że tam nie ma nic do oglądania, to znaczy, że nie ma – kwitowano ciekawego chłopca.
- To nie takie pewne, przecież nikt tego nie sprawdził – upierał się mały Jaś.
I tak było zawsze, ilekroć rozmowa schodziła na temat drogi donikąd. Chłopiec stawiał okoniem niedorzeczne pytania, nie przyjmował do wiadomości połowicznych wyjaśnień dorosłych. To wystarczyło, żeby jego imię przyozdobić przydomkiem „głupi”. – Głupi Jaś – wołali za nim dorośli i dzieci. Ale on nic sobie z tego nie robił; po głowie chodziła mu jedynie sprawa drogi donikąd.
Kiedy głupi Jaś był już na tyle duży, aby móc samemu wybrać się w nieznane, pewnego ranka zapakował w zawiniątko trochę chleba, wziął wody z butelkę po oranżadzie i z zapałem wyruszył drogą donikąd.
Tajemnicza droga wyglądała z początku jak każda inna. Z każdym jednak krokiem naprzód stawała się coraz mniej zachęcająca; ba, można powiedzieć: z każdym krokiem przerażała. Coraz więcej wybojów, coraz większe głazy, coraz ostrzejsze kamyki. Po bokach dzikie najrozmaitsze zielska, gęste kolczaste krzaki. U góry splątane korony drzew. Ale Jaś szedł wytrwale, wciąż dalej i dalej!
W pewnym momencie już go zaczęły nogi boleć, już piekły podrapane ręce i zastanawiał się, czy lepiej nie zawrócić, gdy nagle zobaczył psa.
- Aha – pomyślał – gdzie jest pies, musi też być i dom, a przynajmniej człowiek.
Myśl ta dodała chłopcu świeżych sił. Pies tymczasem przybiegł do niego, obwąchał go przyjaźnie, polizał zranione ręce i łasząc się, zaprosił do drogi. Uszli jeszcze dobrych parę kilometrów i dopiero wtedy zaczęło coś prześwitywać. Przed oczami małego wędrowca ukazała się olbrzymia polana, a na niej zamek – jak w najpiękniejszym śnie. Na zamku wszystkie drzwi i okna otwarte na oścież kusiły do wejścia. Kiedy Jaś wahał się jeszcze, czy może przekroczyć tak wysokie progi, w oknie ukazał się piękna pani i uśmiechając się serdecznie, prosiła na pokoje.
- A więc tylko ty jeden nie uwierzyłeś w to – powiedziała na przywitanie.
- W co? – żachnął się głupi Jaś.
- W historię o drodze, która prowadzi donikąd.
- To od początku wydawało mi się głupie. Według mnie każda droga wiedzie do jakiegoś celu – odpowiedział rezolutnie.
- Słusznie – przytaknęła pnia domu. Trzeba tylko mieć chęci i odwagę wyruszyć tą drogą, a na pewno dojdzie się do celu. Ale pozwól – ucięła rozważania – pokażę ci teraz mój zamek.
Ach, co to był za zamek. Chyba przeszło sto pokoi, a w każdym same kosztowności: diamenty, złoto, srebro, kryształy, szlachetne kamienie – wszystko jak w bajce. A piękna pani oprowadzając małego gościa, mówiła tylko bez przerwy:
- Bierz, proszę, co ci się tylko podoba! o Transport się nie martwa! Przed bramą stoi już wóz do twojej dyspozycji.
Jaś nie dał się dwa razy prosić. Naładował, ile się tylko mogło zmieścić.
Kiedy zjawił się w wiosce z takimi skarbami, przyjęto go najpierw ze zdziwieniem, a potem dopiero wybuchła radość. Głupi Jaś obdarował hojnie wszystkich: przyjaciół i wrogów, biednych i bogatych, dorosłych i dzieci. Po sto razy – aż do znudzenia – musiał opowiadać, jak to było na drodze donikąd. Na ogół bywało tak, że jeszcze dobrze nie skończył opowiadania, a raz po raz ktoś żądny przygód i bogactw wykradał się cichaczem z tłumu, aby wyruszyć tajemniczą drogą, co wiedzie donikąd.
Jednak wszyscy, jeden po drugim jeszcze tego samego wieczoru wracali do domu z nosami na kwintę. Dla nich droga kończyła się pod nieprzebytą ścianą lasu.
Bo tak już jest w życiu, że niektóre skarby dostaje tylko ten, kto pierwszy wyrusza w nieznane!

Kazimierz Wójtowicz

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: pn gru 12, 2011 12:24 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
.....Zapytała kiedyś Miłość Przyjaźni:
-dlaczego Ty istniejesz?
Na to Przyjaźń odpowiedziała:
-aby leczyć rany,które Ty zostawiasz....

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: śr gru 14, 2011 8:55 am 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
"Żyła kiedyś dziewczynka o imieniu Cecylia. Jej rodzice pracowali bardzo dużo. Była to dobra, szczęśliwa rodzina. Brakowało tylko jednego, ale dopiero w pewnym momencie zauważyła to Cecylia. Pewnego dnia, gdy Cecylia miała 9 lat, po raz pierwszy nocowała w domu swej przyjaciółki Adeli. Gdy nadeszła pora spoczynku, mamusia Adeli odsunęła trochę ich kołderki i każdą pocałowała na dobranoc.
- Kocham cię – powiedziała mamusia do Adeli.
- Ja też cię kocham – szepnęła dziewczynka.
Cecylia była wytrącona z równowagi i nie mogła zasnąć. Nikt nigdy nie całował jej na dobranoc, ani nie powiedział jej, że ją kocha. Przez całą noc nie spała, rozmyślając i zastanawiając się nad tym. <<A przecież tak powinno być>>.
Gdy wróciła do domu, nie przywitała się z rodzicami i pobiegła do swego pokoju. Dlaczego nigdy mnie nie pocałowali? Dlaczego nie uściskali jej i nie powiedzieli, że ją kochają?
Cecylia płakała długo, wreszcie usnęła. Przez wiele dni była zagniewana. W końcu postanowiła uciec z domu. Przygotowała swój plecak, ale nie wiedziała, gdzie ma się udać. Rodzice wydali się jej zimni i najgorsi na świecie. Nagle znalazła rozwiązanie.
Poszła do swej mamusi i pocałowała ją w policzek, mówiąc:
- Kocham cię!
- Potem pobiegła do ojca i uściskała go.
- Dobranoc tatusiu – powiedziała. – Kocham cię!
Potem położyła się do łóżka, pozostawiając oniemiałych rodziców w kuchni.
Następnego ranka, gdy przyszła na śniadanie, pocałowała mamusię i tatusia. Na przystanku autobusowym wspięła się na palce i jeszcze raz pocałowała mamusię ze słowami:
- Cześć mamusiu, kocham cię.
Cecylia postępowała tak dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Czasami rodzice odsuwali się, sztywni i zakłopotani. Albo śmiali się z tego. Pewnego wieczoru zapomniała pocałować mamusię przed udaniem się na spoczynek. Po chwili drzwi do jej pokoju uchyliły się i weszła matka.
- A gdzie jest mój buziak? – spytała udając zagniewanie.
Cecylia usiadła na łóżku i powiedziała:
- Och, zapomniałam! – ucałowała matkę i powiedziała: Kocham cię mamusiu!
Potem położyła się i zamknęła oczy. Ale mamusia pozostała przy niej i w końcu powiedziała:
- Ja też cię bardzo kocham!
Potem nachyliła się i pocałowała Cecylię w policzek. Dodała też z udaną surowością:
- I nie zapominaj pocałować mnie zawsze na dobranoc.
Cecylia uśmiechnęła się i powiedziała:
- To nie zdarzy się nigdy więcej!

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: śr gru 14, 2011 7:14 pm 
Offline
Swoja BABA
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw cze 05, 2003 9:12 pm
Posty: 726
Lokalizacja: Warszawa
mojojojo13 pisze:
.....Zapytała kiedyś Miłość Przyjaźni:
-dlaczego Ty istniejesz?
Na to Przyjaźń odpowiedziała:
-aby leczyć rany,które Ty zostawiasz....

ładne to bardzo....i niegłupie...

_________________
Małgosia
Skarbnik MB/8 Club Poland

W114 250 '71 Amelka:)
Yariska AMG:) 1.4 '10


Na górę
Post: śr gru 14, 2011 9:50 pm 
Offline
Swoja BABA
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lip 14, 2011 10:27 am
Posty: 14
A skąd Ty masz takie fajne bajki? :) Fajny pomysł, naprawdę je czytam :)

_________________
Tu Panowie piszą jakie cacka mają :D

Zielony, miejski cruiser marki "Tolin" :D


Na górę
Post: śr gru 14, 2011 10:39 pm 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
J@dzi@ pisze:
A skąd Ty masz takie fajne bajki? Fajny pomysł, naprawdę je czytam
Na razie nie mogę zdradzić, ale cieszę się, że czytacie :)
"Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie. Chwalił się nim na rynku i zebrał się ogromny tłum by je podziwiać bowiem było w swym kształcie perfekcyjne. Nie miało żadnej skazy, było przepiękne, gładkie i błyszczące. Biło bardzo żywo. Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie ma piękniejszego serca od niego i wszyscy mu potakiwali bowiem jego serce było idealne.
Jednak w pewnym momencie jakiś strzec z tłumu krzyknął:
- Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze skoro moje jest o wiele piękniejsze od twojego.
Młodzieniec bardzo się zdziwił słysząc te słowa a potem spojrzał na serce starca i się zaśmiał. Serce starca biło bardzo żywo, być może nawet żywiej od serca młodzieńca ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami, serce w którym było wiele brakujących kawałków. Wiele tez w nim było kawałków które do tegoż serca nie pasowały. Było to serce brzydkie które w żaden sposób nie mogło się równać z nieskazitelnym sercem młodzieńca. Chłopak zapytał się dlaczego starzec uważa że jego serce jest piękniejsze skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części tak piękne jak jego własne serce.
Wtedy starzec rzekł, że w życiu nie zamieniłby tego serca na serce młodzieńca. Powiedział też aby młodzieniec spojrzał na jego serce i wskazując na blizny rzekł:
- Widzisz te blizny i brakujące kawałki. Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób a niesie to ryzyko bo często się zdarza, że sami ofiarowujemy uczucie dla innych , ale oni nie dają nam nic w zamian.
Stąd te blizny bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic. Jeśli natomiast spojrzysz uważnie dostrzeżesz, że wiele kawałków do mojego serca niezupełnie pasuje. Są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu.
Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego. Natomiast te bruzdy, które widzisz zrobili ludzie nieczuli, ludzie, którzy mnie zranili.
Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał. Potem wziął kawałek swojego przepięknego serca i ofiarował go starcowi, a starzec zrobił to samo.
Padli sobie w ramiona i rozpłakali się po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni. Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca w miejsce brakującego kawałka który dał starcowi. Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie, co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca.
Nigdy jednak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne jak w tym momencie i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: czw gru 15, 2011 8:54 am 
Offline
weteran
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob cze 12, 2004 3:35 pm
Posty: 2505
Lokalizacja: Lublin
W pewnym mieście, wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi. Każdy z jego mieszkańców, kiedy się urodził, dostawał woreczek z Ciepłym i Puchatym, które miało to do siebie, że im więcej rozdawało się go innym, tym więcej przybywało. Dlatego wszyscy swobodnie obdarowywali się Ciepłym i Puchatym, wiedząc że go nie zabraknie. Matki dawały Cieple i Puchate dzieciom, kiedy wracały do domu. Mężowie i żony wręczali je sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem. Nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie, znajomi przy każdym spotkaniu. Nawet groĄny szef w pracy często sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. Jak już mówiłam, nikt tam nie chorował i nie umierał, szczęście i radość mieszkały we wszystkich rodzinach.
Pewnego dnia do miasta wprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedawania ludziom leków i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać.
Poszła do pewnej młodej kobiety i w najgłębszej tajemnicy powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio swoim Ciepłym i Puchatym, bo się skończy i żeby uprzedziła o tym swoich bliskich. Kobieta schowała swój woreczek głęboko na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci.
Stopniowo wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali Cieple i Puchate, gdzie kto mógł.
Wkrótce zaczęły się szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi umierało. Czarownica z początku cieszyła się bardzo: drzwi w jej domu nie zamykały się.
Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej.
Zaczęła wiec sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomogło, bo przecież był to - wprawdzie nie najlepszy - ale jednak jakiś kontakt.
Ludzie już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród chorób i nieszczęść.
Byłoby tak może do dziś, gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta, która nie znała argumentów czarownicy.
Zgodnie ze swoimi zwyczajami zaczęła całymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów.
Z początku ludzie dziwili się i nawet nie bardzo chcieli brac - bali się, że będą musieli oddawać.
Ale kto by tam upilnował dzieci!
Brały, cieszyły się i wkrótce jedno po drugim powyciągały swoje woreczki
i znów jak dawniej zaczęły rozdawać.

chyba nie trzeba dodawać co jest ciepłe i puchate....

_________________
"Jestem Książę i pewnych tematów nie drążę..."

Miałem k...tyle aut co niektórzy w podpisie, na drugie popularność, na trzecie szacunek - teraz mam rower


Na górę
Post: czw gru 15, 2011 10:29 am 
Offline
Swoja BABA
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lip 14, 2011 10:27 am
Posty: 14
chyba nie trzeba dodawać co jest ciepłe i puchate....[/quote]

Ja myślę, że to miłość.... albo szczęście... [zlosnikz]

Ale Happysad w piosence "Miłość" śpiewa:
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość - kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże, ani całusy małe duże
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze"

O, tak mi się przypomniało [zlosnik]
BTW: znów fajna bajka. Czy Wy też tak macie, że doszukujecie się "drugiego dna" w tych przypowiastkach? [jezyk] A może to jest tak proste, że wcale tego nie trzeba robić, a ja się męczę? ;)

_________________
Tu Panowie piszą jakie cacka mają :D

Zielony, miejski cruiser marki "Tolin" :D


Na górę
Post: czw gru 15, 2011 10:57 pm 
Offline
Swoja BABA
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw cze 05, 2003 9:12 pm
Posty: 726
Lokalizacja: Warszawa
J@dzi@ pisze:
.. Czy Wy też tak macie, że doszukujecie się "drugiego dna" w tych przypowiastkach? [jezyk] A może to jest tak proste, że wcale tego nie trzeba robić, a ja się męczę? ;)

czasem trzeba sie doszukiwac, a czasem widać to od razu :) mnie się podoba ta opowieść o sercu...może z racji doświadczeń życiowych...
ale Mojo..dawaj dalej..może też zdradzisz, skąd je pozyskujesz i dlaczego taki wybór :)

_________________
Małgosia
Skarbnik MB/8 Club Poland

W114 250 '71 Amelka:)
Yariska AMG:) 1.4 '10


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 72 ]  Przejdź na stronę 1 2 3 4 5 Następna

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza phpBB.pl