MB/8 Club Poland - Klub i forum miłośników samochodów Mercedes-Benz

Forum dyskusyjne klubu właścicieli i miłośników samochodów marki Mercedes-Benz
Dzisiaj jest ndz kwie 28, 2024 12:14 am

Strefa czasowa UTC+02:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Botnicka pętla
Post: pt wrz 08, 2017 4:43 pm 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw gru 13, 2007 10:02 am
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia
Prolog

Tym razem piszę po czasie a nie na bieżąco, ale okaże się dlaczego ;)
I na razie będzie powieść w odcinkach na forum, jak całość będzie gotowa to (może) przeniesie się na stronę główną tak jak relacja Vpiq-a.

W tym roku miała być Gruzja. Ale ponownie wypadła z powodów różnych i rozmaitych i to jeszcze na początku wakacji.
Zamiast Gruzji wymyśliła się Białoruś. Tym razem południowa (Polesie etc.), bo tam nas jeszcze nie było. No i w większym składzie, bo mieliśmy pojechać w 4 albo nawet w 5 osób (tym razem z kobietami). Kluczowe okazało się uzgodnienie terminu tak żeby wszystkim pasował, i padło na drugi tydzień sierpnia.

Ale w tym roku Białoruś nas nie chciała. Zaczęło się od tego, że moi przyjaciele obudzili się z tym, że nie mają ważnych paszportów, kiedy do wyjazdu pozostało nie więcej niż miesiąc. Jak to życie w Schengen rozpieszcza. A trzeba paszport zawsze mieć ważny i w szufladzie, bo nie wiadomo kiedy może się przydać, i nie mówię tylko o Brexicie. Ekspresowo więc musieli składać wnioski w nadziei, że dostaną paszporty przynajmniej w tygodniu poprzedzającym wyjazd.

Kolejną przeszkodą były wizy. Odgrzałem moje kontakty z poprzedniej wizyty celem uzyskania zaproszenia, ale niestety okazały się (kontakty, nie zaproszenia) spalone. Bezpośredni kontakt na Białoruś do Domu Polskiego w Mohylewie, gdzie w tym czasie przebywał mój Tato na wycieczce, również okazał się fiaskiem, ponieważ przedstawiciel owego Domu Polskiego nie zamierzał wystawić nam zaproszeń. A to z takiego powodu, że na Białorusi osoba zapraszająca ponosi odpowiedzialność za osobę zapraszaną, włącznie z kosztami deportacji, jak również jeżeli osoba zapraszana nie pojawi się u osoby zapraszającej, to ta ostatnia może trafić do więzienia. Kolejna próba przez biuro pośrednictwa również okazała się ślepą uliczką, z uwagi na czas załatwiania wizy (dwa tygodnie) oraz koszty (życzyli sobie jakieś 400 zł jako koszty pośrednictwa). Ostatecznie zrobiłem to, od czego powinienem zacząć, czyli od telefonu do Konsulatu Białorusi w Gdańsku. A tam okazało się, że można dostać wizę pod warunkiem posiadania potwierdzenia rezerwacji w hotelach na planowanej trasie przejazdu, co nam wystarczało w zupełności.

I kiedy wydawało się że wszystko jest na dobrej drodze, ekipa ustalona, paszporty w drodze, wycieczka zaplanowana, hotele na trasie sprawdzone (tzn. że są) – sprawa się rypła.

Na tydzień przed wyjazdem jedna z uczestniczek zawiadomiła nas, że nie pojedzie ponieważ jej Ojciec ma mieć operację. A akurat Białoruś miała być dla niej szczególnie interesująca, ponieważ jej najbliższa rodzina pochodzi z naszego polskiego Bliskiego Wschodu (obecnego), tzn. z terenów dzisiejszej Litwy i Białorusi (ale tam, gdzie przed 17 września była Polska). Czyli bez niej wycieczka byłaby bez sensu, pod tym kątem że dużo by straciła (koleżanka, nie wycieczka).

W związku z tym powstał awaryjny Plan B w okrojonej grupie – Krzysztof z Agatą i ja z Marzenką. Planem B była szybka tygodniowa pętla wokół Bałtyku i zatoki Botnickiej.


Na górę
Post: pn wrz 25, 2017 3:31 pm 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw gru 13, 2007 10:02 am
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia
Dzień 0, 6 sierpnia
Dla mnie ten dzień zaczął się przed 6 rano, ponieważ w tą niedzielę odbywały się zawody Triathlon Gdynia, w których brałem udział po raz trzeci. Tym razem cel został osiągnięty, i zameldowałem się na mecie z czasem poniżej 6 godzin – oficjalny 5:53:46. Pierwsze zdjęcie z mety, drugie z moimi dzielnymi kibicami – Marzenką, moim bratem i jego rodziną.
Obrazek Obrazek

Jak już ochłonąłem po zawodach, przyjechali nasi współtowarzysze podróży i po obiedzie udaliśmy się na prom płynący do Karlskrony.

Nostalgiczne (jak zawsze) pożegnanie z Gdynią…
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

…i pokładowa głupawka :)
Obrazek Obrazek Obrazek

Tylko nasi przyjaciele zachowywali należytą powagę
Obrazek

Nie było za dużo czasu na zabawy, bo pokładowa pobudka następnego dnia była o 6:00. Prom wchodził do portu o 7, a ekipy sprzątające musiały jeszcze przygotować kajuty dla nowych pasażerów.


Na górę
Post: pn wrz 25, 2017 4:41 pm 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw gru 13, 2007 10:02 am
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia
Dzień 1, 7 sierpnia, Karlskrona-Kalmar-Hultsfred, 474 km
Pierwszym przystankiem na trasie (nie licząc śniadania) był uroczy Park Łosi, położony przy drodze 25 między Örsjö a Nybro. Taka trochę szwedzka agroturystyka, na sporym terenie mieszka tam 10 łosi – dwa dorosłe samce (w tym największy Erik, ponad 500 kg), cztery panienki i cztery młode. Na wejściu jest jeszcze zagroda z lamami.
Obrazek Obrazek
(ten łoś jest plastikowy, prawdziwe będą później)
Obrazek

Przez Park jedzie się w dwóch prymitywnych przyczepach, i mieliśmy szczęście że dotarliśmy w momencie otwarcia, bo nie było dużo ludzi. Praktycznie mieliśmy całą przyczepę dla siebie, w drugiej siedziało jakieś 6 osób. Jeszcze przed wyjazdem dostaliśmy po pęku brzozowych gałązek, bo to chyba łosi przysmak. Niedługo po wjeździe na teren objawił się Erik (skoro największy to musiał pilnować porządku).
Obrazek Obrazek Obrazek

Stopniowo pojawiały się kolejne, coraz mniejsze, a my mieliśmy radochę karmiąc je z ręki, i nawet dawały się pogłaskać.
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

W dalszą drogę udaliśmy się do miasta Kalmar, gdzie pierwszym przystankiem był Zamek Kalmar. Zbudowany w XIV wieku, jest najbardziej znany z zawartej w nim unii kalmarskiej w 1397 roku, która zjednoczyła Szwecję, Danię i Norwegię na 130 lat. Nigdy nie został zdobyty.
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Wewnątrz mieści się skromne muzeum, ale z ciekawymi eksponatami.
W sypialni królewskiej jest łóżko, ale postacie nie mają nosów – zostały utrącone przez Króla Jana, gdyż uważał że w nosach mieści się dusza człowieka, a łóżko było łupem wojennym. Stąd nie chciał by mu towarzyszyły dusze poprzednich właścicieli.
Obrazek Obrazek

Nie mogło zabraknąć kolekcji strojów z epoki
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wśród nich najokazalszy królewski płaszcz
Obrazek Obrazek

Ciekawym pomieszczeniem jest sala przedstawiająca różne tortury z tamtego okresu, głównie przeznaczone dla kobiet. I tak np. kłótliwe baby były skuwane razem w dyby, tak by mogły (i musiały) się widzieć, ale nie mogły się dotykać – a to po to, żeby się mogły ze sobą pogodzić. Reszta jest zbyt okropna żeby przedstawiać.
Obrazek

W samym Kalmarze mieliśmy jeszcze szybką przerwę kawową w starej części miasta.
Obrazek Obrazek

Z Kalmaru udaliśmy się na Olandię, przez imponujący kilkukilometrowy most.
Obrazek

Olandia jest wyspą wiatraków. Stoją one dosłownie wszędzie, w szczytowym okresie było ich ponad 2.000, obecnie zostało około 400.
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Wśród nich jest największy wiatrak w Szwecji, w Sandvik. Zbudowany został w Vimmerby w 1856 roku, przeniesiony do Sandvik w 1885 i pracował do 1950 roku. Od 1964 jest w nim muzeum i restauracja. Wysokość wiatraka (budynku) to 26 m, rozpiętość ramion 24 m.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

We wnętrzu można podziwiać wspaniałe drewniane mechanizmy
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Najbardziej na północ wysuniętym punktem Olandii jest latarnia morska Długi Eryk.
Obrazek

My jednak udaliśmy się do Trollskogen (Lasu Trolli), gdzie mogliśmy podziwiać niesamowitą przyrodę.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Z braku czasu wybraliśmy krótką ścieżkę, ale też było ciekawie, bo co kilka-kilkanaście metrów była zagadka, której rozwiązanie znajdowało się na następnym postoju.
Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Wracając z Olandii zobaczyliśmy jeszcze statek kosmitów (później było jeszcze kilka takich).
Obrazek

Na pierwszy nocleg dotarliśmy na kemping w miejscowości Hultsfred. Co ciekawe, drogowskaz do niej stoi na granicy Rumii i Gdyni (foto Google maps).
Obrazek


Na górę
Post: wt paź 03, 2017 3:57 pm 
Offline
Klubowicz
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw gru 13, 2007 10:02 am
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia
Zamiast dalszego ciągu relacji relacji chciałem przeprosić za nieotwierające się zdjęcia. Zostało to spowodowane tym, że Photobucket zmienił niedawno politykę, i żąda teraz kasy za udostępnianie zdjęć na innych serwisach. Pracujemy nad naprawieniem tego problemu, bo dotknęło to też inne moje relacje.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4 ] 

Strefa czasowa UTC+02:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 135 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza phpBB.pl