Na to zużycie ponadnormatywne za bardzo bym nie liczył: po pierwsze za opinię płaci podatnik, po drugie Morawiecki potrzebuje kasę, więc naczelnicy US będę je raczej odrzucać albo zaniżać, po trzecie jak widać na załączonym wyżej przykładzie przy mocno starszych autach (powyżej 14 lat) ten współczynnik kompletnie nic nie daje (deprecjacja nie może być większa niż 0,9). Widocznie zakładają, że powyżej tego wieku auta są wszystkie zużyte ponadnormatywnie
Skupiłbym się na podstawowym wzorze:
P = S x (1–D)
P – kwota akcyzy wyrażona w polskich złotych,
S – stawka akcyzy,
D – współczynnik deprecjacji.
Tak czy owak najgorzej będą miały auta w "średnim" wieku, które jeszcze nie łapią się na zabytek, a nie są już takie nowe.
Sprawdziłem swoje auto codzienne (Polo 1,9 TDI 2008) i na dzień dzisiejszy zapłaciłbym 830 zł. Czy to dużo czy mało, osądźcie sami (auto wartości 16-17 tys. zł).
Za np. SECa wyjdzie 9800 zł.
Podsumowując, trzeba było dotychczas uczciwie płacić akcyzę, nie zaniżać wartości, to by nie mieszali w ustawie. Wiadomo, że gros aut w Polsce miało płaconą akcyzę od rachunku za 100 czy 200 euro, zamiast faktycznej wartości.